Kup nasz produkt i ludzkość uratowana!

Fragment filmu reklamowego BMW

Hasło „nie mamy planety B” trafiło do reklamy BMW. Stare dobre przechwytywanie buntu przez kapitał tym razem nie zadziała. Im bardziej będą mamić ludzi tym katastrofa będzie narastać.

Na tym polega niezwykłość tego kryzysu.

Wcześniej często wystarczyło pomajstrować trochę w ideologii, trochę rzucić buntującym się jakimś większym okruchem z pańskiego stołu. I biznes, z pewnymi kosmetycznymi modyfikacjami, kręcił się zwykłym torem.

Teraz już tak łatwo nie pójdzie. Żadne znane dotąd odmiany kapitalizmu, także ta w wersji lewicowej, socjaldemokratycznej, nie pomogą.

Ponieważ obecny kryzys wynika z samych podstaw funkcjonowania systemu. Nie jedynie faktu, że owoce kapitalizmu są nieodpowiednio dzielone, ale z samego sposobu ich wytwarzania.

Im bardziej więc będą „dorzucać do pieca”, żeby wytwarzał więcej, tym szybciej ten piec eksploduje.

Ale cóż oni mają począć? Przecież nie powiedzą, że wszystko musi się zmienić. Dalej więc proponują odgrzane kotlety, schematy działania.

W reklamie przejawia się to najbardziej jawnie. Kupuj ten sam proszek do prania, co zawsze, ale tym razem rzekomo w celu ratowania planety, bo przecież piorąc w naszym proszku ochronisz najlepiej swoje ubrania. A więc mniej ubrań będzie musiało być produkowanych.

Generalnie nie rób nic innego niż dotąd. Reklamy ci już wyjaśnią, że nic nie zmieniając i tak żyjesz „ekologicznie”. Kup tylko nasz produkt i ludzkość uratowana.

Tymczasem będzie dokładnie odwrotnie. Kiedy kryzysy kapitalizmu wynikały z niedostatecznego wykorzystania sił wytwórczych, rozkręcanie popytu mogło zadziałać. Teraz same te siły są problemem. I co teraz, geniusze?

Xavier Woliński