Tusk zwietrzył polityczny interes i ogłasza „Marsz miliona serc” (brzmi jak zjazd widzów kanału Romance TV). PO-wcy tłumaczą, że „był przygotowywany już od tygodni, tylko czekaliśmy na odpowiedni moment, żeby go ogłosić”.
No i wreszcie trafiła się okazja. Nie oszukujmy się. To są politycy. Dramatyczna sprawa Joanny z Krakowa to nie kolejny przykład piekła jaki urządza kobietom III RP któreś już dziesięciolecie, kolejny przypadek „drogi krzyżowej”, jaką przechodzą. To jest dla nich „polityczne złoto” na którym mają zamiar wjechać do koryta i umocnić pozycję Umiłowanego Demokraty.
Doskonale wiedzą, że nie zliberalizują ustawy antyaborcyjnej i nie przywrócą normalnych standardów w tej kwestii. Nie zrobią tego bez wstrząśnięcia niemal rewolucyjnego systemem prawnym w tym kraju. Nie zrobią tego w koalicji z PSL/Trzecią Drogą, a już na pewno nie przy cichym poparciu Konfederacji. Nie zrobią tego z własną konserwą w szeregach. Nie zrobią tego w ramach systemu prawnego, który tu budowali prawnicy w rodzaju Zolla.
Gdyby tu chodziło tylko o unieważnienie wyroku TK z okresu rządów Przyłębskiej to nie byłoby problemu. Wiedzą jednak, że musieliby wyrwać z korzeniami inne wyroki, które zapadły zanim jeszcze pisowcy dorwali się do tej instytucji.
Doskonale o tym wiedzą i zauważcie, że nie zapowiadają JAK mają zamiar zliberalizować ustawę. Za to organizują jakieś „marsze”, żeby pompowały Wodza sugerując, że to ma jakiś związek z palącym problemem katowania osób w ciąży albo po aborcji. To co wyrabia policja, niestety też część środowiska lekarskiego, politycy, cały ten aparat niesprawiedliwości to jest znęcanie się, poniżanie, torturowanie.
Tu trzeba by rewolucjonistek, które rozszarpią ten system na strzępy, a nie ciamciaramcia z PO. Jak potraktowali kobiety, które się do nich przyłączyły? Są kwiatkiem do kożucha. Zawsze w tle, zawsze niejasno się wypowiadające, choć wcześniej miały swoje ostre zdanie na ten temat.
PO ma wielką zdolność rozmydlenia wszystkiego, zamiany w szarą breję. Robią ludziom wodę z mózgu. A potem będzie rozczarowanie z jednej strony, a z drugiej opowieści, że nic nie można zrobić, bo „najważniejsze to nie dopuścić PiS do powrotu do władzy”. Młodsi mogą nie pamiętać, ale ja doskonale znam te historyjki, bo już rządy tej mamałygi przeżyliśmy.
Xavier Woliński