Od dłuższego czasu obserwuję wykresy globalnych temperatur oraz innych wskaźników i to jest prawdziwa groza, przy której nasze przepychanki polityczne to jest przedszkole.
„Nawet przy rosnącym El Niño tempo i poziom wzrostu, jaki zaobserwowaliśmy w tym roku, są dość szokujące”, alarmuje Robert Rohde, fizyk z Berkeley zajmujący się analizą danych klimatycznych.
„Powiedzieć, że temperatury są wyjątkowo wysokie obecnie na świecie, to nic nie powiedzieć. Wzrosty są większe niż to, czego wcześniej doświadczyliśmy, i to z „górką” – wtóruje mu klimatolog Zeke Hausfather.
Rośnie także temperatura oceanów oraz ilość energii wewnętrznej w oceanach. Rosną emisje związane ze spalaniem paliw w międzynarodowym transporcie lotniczym i morskim, których poziom już teraz jest gigantyczny. Rośne średnia globalna koncentracja metanu. Za to następuje spadek masy lądolodu. I tak dalej… mógłbym wymieniać kolejne przekroczenia stanów alarmowych jeszcze długo.
Jedno jest pewne, ten gatunek wciąż sobie nie radzi z kryzysem klimatycznym i patrząc na to, co się dzieje, czyli kosmetyczne zmiany, albo przerzucanie kosztów zmian na najbiedniejszych, prognozy są raczej niewesołe.
O tym, że z powodu naszej formy gospodarowania czekają nas paskudne konsekwencje, wiemy już od około 60 lat w zasadzie jako pewnik, a przewidywania i hipotezy sięgają jeszcze dawniejszych lat. Czy naprawdę wierzycie, że politycy i biznes, którzy mielą ozorami od dziesiątków lat nagle się zmienią i zaczną traktować problem serio? Na fali publikacji przez ONZ pracy „Granice wzrostu”, powstawały „przełomowe” ministerstwa ochrony środowiska. Nie powiem, COŚ się poprawiło, ale to było jak naprawianie barierek na Titanicu.
![](https://i0.wp.com/wolnelewo.pl/wp-content/uploads/2023/09/F64EY-iXMAAqRw6.jpg?resize=940%2C434&ssl=1)
Jestem pesymistą mniej więcej od 20 lat. Wówczas to mocno i pełni nadziei próbowaliśmy wypromować temat zagrożeń ekologicznych, czy „środowiskowych”, w tym także związanych z klimatem (obecnie najgłośniejszy problem tego rodzaju, ale przecież nie jedyny). Zainteresowanie było marne, panele naukowe się odbyły, parę akcji edukacyjnych i protestów też, ale beton polityczny pozostał nieskruszony, a miejscami nawet się utwardził.
Techniki manipulacji i greenwashingu wręcz się rozwinęły na skalę wcześniej nieznaną. Kolejne pokolenia „aktywistów” są zasysane przez biznes i politykę parlamentarną i giną gdzieś ich „radykalne” postulaty wśród koalicyjnych ustaleń, kombinacji wyborczych i zwykłego interesu własnego.
Dodam, że stery polityki i gospodarki dzierżą bardzo często albo ci sami ludzie, albo ich wychowankowie. Cynicy, chciwi na władzę i konsumpcję tu i teraz, a po nich choćby potop. Kilkadziesiąt lat temu był czas, żeby się ogarnąć, zmienić model gospodarczy oparty na bezustannym wzroście produkcji i konsumpcji. Był jakiś margines manewru. A dzisiaj? Musiałaby się wydarzyć prawdziwa rewolucja, która gwałtownie zmieniłaby warunki, ale kto tego chce?
Zwykli ludzie, co poniekąd zrozumiałe, się jej boją, ponieważ podejrzewają, że znowu zostaną w tym procesie oszukani, a bezwzględne typy u władzy interesują się tym, jak ją utrzymać, ewentualnie zdobyć w najbliższych latach, w tym także na hasłach „klimatycznych”. To samo szefostwo korpo myśli bardziej o sprawozdaniach kwartalnych, niż tym, co się będzie działo za jakiś czas.
W dodatku te zmiany są często maskowane w najbogatszych krajach. Jak słusznie zauważa Rohde:
„Jednym z problemów związanych z określaniem ostatnich trzech miesięcy jako „najcieplejsze lato w historii” jest to, że dla wielu osób takim nie było. Na całym świecie było szokująco ciepło, ale większość Europy i Stanów Zjednoczonych nie ustanowiła żadnych rekordów.
Nikt nie żyje w ramach średniej światowej. Być może ostatnio doświadczyłeś ekstremalnej pogody. A może miałeś dość szczęścia i lokalnie było dość łagodnie. Zmiany klimatyczne ostatecznie dotkną każdego, ale nie wszyscy doświadczą ekstremalnych zjawisk w tym samym czasie”.
I to jest jeden z największych problemów. Część osób, w tym kluczowi decydenci globalni, żyją w rejonie relatywnie najmniej doświadczonym, jak na razie, przez kryzys klimatyczny. Ich byt kształtuje taką a nie inną świadomość.
Xavier Woliński