Opowiadajmy sobie historię ruchów

Mapa organizacji i ruchów społecznych we Wrocławiu. Z wystawy "Cześć wspólna - archiwum społeczne", BWA Studio, 2016

Wczoraj ekipa organizująca Komitywę, jedno z wielu miejsc związanych z ruchem anarchistycznym we Wrocławiu, urządziła wspominkową imprezę. Młodsi i starsi weterani i weteranki ruchów społecznych w mieście mieli szansę posłuchać o niektórych minionych inicjatywach i wydarzeniach oraz skonfrontować plotki i nieścisłości.

O tym przykładowo, że organizowaliśmy panele naukowe o zmianach klimatycznych zanim to się stało powszechnie oczywiste albo akcje w sprawie obrony przyrody we Wrocławiu i regionie. O protestach w sprawie wojny w Iraku, o protestach pracowniczych lat transformacji w których braliśmy aktywnie udział, czasem brutalnie traktowani przez policję, o kampanii antyeksmisyjnej z początku wieku zanim jeszcze ogarnęliśmy ten ruch w organizacji lokatorskiej.

O wspaniałej Inicjatywie 8 Marca, którą osobiście uważam za często pomijaną, a jedną z najbardziej wpływowych intelektualnie organizacji w ruchu feministycznym w kraju. Niejednokrotnie wypracowane przez nie hasła potem niosłyście w swoich miastach i mówicie językiem wypracowanym na ich kongresach i imprezach. O innych inicjatywach bywało głośno, ale I8M nigdy nie miało dostatecznie dużo lansu.

Mówiliśmy też o działaniach aktywistyczno-artystycznych. A także nieśmiertelnej akcji Jedzenie Zamiast Bomb, która potrafi przetrwać dziesięciolecia, a zaczynała jak jeszcze rządził AWS z UW i karmi ludzi mimo czasem trudnych warunków. Powiedziałem im, że zawsze uważałem, że z nimi upadek cywilizacji będzie mniej straszny, ponieważ potrafią zrobić coś z niczego.

Generalnie Wrocław, który przez lata był jasnym miejscem aktywizmu w tym kraju, ma od dawna problem z chwaleniem się tymi działaniami. Nie po to, żeby wyłącznie pękać z dumy, ale żeby jeszcze bardziej inspirować inne osoby.

Oglądaliśmy i oglądałyśmy starem ulotki i plakaty, stare zdjęcia, gdzie wszyscy jeszcze byli młodzi i piękni, a dziś są już tylko piękni. A także stare filmy, bo mieliśmy tu też projekty dokumentacyjne. Ale zawsze w końcu gdzieś to ginie w odmętach internetu, spalonych serwerów i zwykłej niepamięci.

To jest dość smutne, ponieważ bez zachowania ciągłości pamięci ruchów społecznych, kolejne pokolenia próbują wyważać otwarte drzwi, zamiast uczyć się na sukcesach i błędach poprzedniczek. Dlatego podobno powstaje tutaj inicjatywa archiwizowania tych materiałów z przeszłości.

Pamięć i opowiadanie wzajemne historii pozwoliło człowiekowi się rozwijać i dlatego takie spotkania, gdzie możemy sobie opowiedzieć wzajemnie historię, nawet jeśli sami byliśmy jej częścią, pozwala się nam doskonalić. Nasze techniki, nasze zasady i naszą przyszłość.

Xavier Woliński