Lansowano nam kapitalizm jako najbardziej „ludzką”, „normalną” i „zgodną z naturą” formę gospodarowania. W dodatku myląc kapitalizm z wolnością jednostki.
Tymczasem, jak to wygląda w praktyce, dowodzą nam codziennie sami kapitaliści. Przykładowo jeden z nich ostatnio proponował, żeby kobieta pytała o zgodę szefa na zajście w ciążę, bo może mu się to nie opłacać. Wiecie, jedna z najbardziej naturalnych dla naszego gatunku kwestii dla właściciela środków produkcji jest problematyczna. W świecie, w którym to kapitał wyznacza granice „naturalności”, można powiedzieć, że ciąża nie do końca jest zgodna z „naturą”.
Ale z drugiej strony kapitał potrzebuje nowych rąk do pracy, więc z tej perspektywy ciąża jest dobra. Tylko „nie w mojej firmie”. Najlepiej przenieść kwestię odtwarzania siły roboczej gdzieś indziej. Np. do sfery prywatnej, niech rodzina się martwi. I w ten sposób dochodzimy do momentu, w którym kapitalizm łączy się wcale nie z „wolnością”, ale konserwatyzmem. Kapitał stwarza konserwatywną ideologię, aby uzasadniała „siedzenie kobiet w domu”. Dzięki temu kobiety zajmują się obsługą drażliwego tematu reprodukcji, ale jednocześnie nie wprowadzają „zakłóceń w rytmie firmy” tkwiąc w innej, przedkapitalistycznej jeszcze przestrzeni domowej. Stąd wielu twardych zwolenników kapitalizmu jest jednocześnie konserwatystami.
Jak bardzo kapitalizm jest „naturalny” dla człowieka, pokazuje też stosunek tzw. przedsiębiorców do choroby pracownika. Temat zresztą pokrewny w stosunku do ciąży, bo w tym uniwersum ciąża także traktowana jest jako specyficzna forma choroby. No więc choroba to w ogóle z perspektywy kapitalizmu „wynaturzenie”, które powinno być piętnowane. To oczywista wina pracownika, że coś tak dla naszego gatunku powszechnego, jak choroba, mu się przytrafia.
Jak wiadomo w „idealnym kapitalizmie” choroby nie istnieją, więc kiedy pracownik zaniemógł, to zapewne wina jego lenistwa, socjalizmu, a w ogóle to czystej złośliwości. Szok, jak tak można? Kto to słyszał?
Dlatego pracownicy próbują często, tak długo jak to możliwe, udawać, że są zdrowi, że absolutnie nie kalają kapitału takim skandalicznym i niespotykanym zachowaniem. Albo np. nagła śmierć pracownika. No to już w ogóle jest absolutnie nieodpowiedzialne i wynaturzone zachowanie! Rodzina powinna zapłacić za to odszkodowanie kapitaliście, bo to zaburza rytm idealnej kapitalistycznej maszyny.
„Natura” kapitalizmu nie jest więc czymś związanym z naturą, jaką kojarzymy z obserwacji przyrody. Naturą żywych organizmów, które zachodzą w ciążę, chorują, zużywają się w wyniku pracy i wreszcie umierają. Zaś „natura” kapitalizmu więcej ma wspólnego z abstrakcyjnymi maszynami w rodzaju perpetuum mobile, które istnieją w świecie idealnym, wyobrażonym.
Xavier Woliński