„Pińcetplusy” nad Bałtykiem

Fot.: Teo Łagowska

„Jestem nad Bałtykiem i 1/3 turystów to beneficjenci 500 plus. Dzieci drą się, ojcowie piją na umór” – taki tytuł witał nas wczoraj na stronie eDziecko będącym częścią portalu gazeta.pl.

Cały „artykuł”, jeśli ten wykwit szczególnej formy intelektu można tak nazwać, zbudowany był wokół twitterowego wpisu osoby podpisującej się jako TW Wolfgang. Wpis pojawił się w… styczniu 2020 roku.

Tekst okazał się jednak tak przestrzelony, że dzisiaj już redakcja go zdjęła. Niemniej jednak świadczy to o stanie umysłów przynajmniej części dziennikarzy, którzy dalej próbują wskakiwać na tego samego, zamęczonego już do maksimum, konika.

Myślałem, że temat „pińcetplusów” jest już tak zgrany, że nikomu poza najtwardszymi fanatykami „wstawania wcześnie i niejedzenia awokado” nie przyjdzie do głowy tworzyć na tym całego tekstu.

Ale najwyraźniej nawet ja czasem nie doceniam potęgi nienawiści do mniej zamożnych w Polsce, choć przecież opisuję to zjawisko od wielu lat. Gdyby ta nienawiść była kierowana w stronę silniejszych, ale nie. Lepiej pastwić się nad ludźmi, którzy mogli sobie pozwolić wreszcie na jakieś wakacje.

I ta niechęć do rodzin z dziećmi… To jest ciekawe, bo przez lata z badań wynikało, że to właśnie rodziny wielodzietne narażone są na biedę w największym stopniu. Ale to na nich koncentrowała się agresja. Na ludziach, którzy nam nic nie zawinili, w przeciwieństwie do bogatych i tych u władzy.

Mnie uczono, że nie atakuje się słabszych, a jeśli już do kogoś „startować” to do silniejszego. Widocznie jestem w tym nieco osamotniony. U nas zwykle największa agresja ukierunkowana jest na słabych, a potulność zachowywana względem silnych.

Tymczasem ci na górze siedzą, cieszą się, że nawzajem się szarpiemy i liczą miliony nie niepokojeni przez nikogo. Muszą mieć przy tym wspaniałą rozrywkę.

Xavier Woliński