Wygląda na to, że szefostwo PiS z okazji wyborów szykuje zwarcie z organami Unii Europejskiej. Będzie bujanie łódką. Wszystko dlatego, że nie potrafili zrealizować porozumienia z Unią w sprawie odblokowania góry euro z Krajowego Programu Odbudowy.
W sieci Prezes dał sygnał do ataku: – Ustępstwa wobec Unii nic nie dały, choć poszliśmy daleko. Zapowiedział więc „ułożenie stosunków z Unią na nowo”.
Sobolewski, gensek PiS, rozwija temat w jeszcze mocniejszy sposób: – Liczymy na opamiętanie się Unii Europejskiej, ale to już jest myślenie życzeniowe, będziemy stosowali taktykę „ząb za ząb”.
Wiedzą, że przed wyborami środków już się nie uda uruchomić, więc stają się dla nich „zbędne”. Dla nas, jak pisałem wielokrotnie wcale zbędne nie są, dlatego domagałem się, razem z resztą lewicy, tej kasy dla nas. Jak pamiętacie o KPO była ostra awantura, bo libki coś tam kombinowały, żeby tego nie przyjmować, bo brak kasy z Unii miał wywrócić rząd. Wówczas wyzywali wszystkich zwolenników przyjęcia KPO od „pisowskiej piątej kolumny”. Ile ja nie dostałem libkowych obelg w komentarzach wówczas…
Teraz libki i służalcze wobec nich niektóre media nagle się obudziły i krytykują PiS za to, że pieniędzy nie ma. Gdyby nie było KPO, to by nie mieli teraz czego krytykować. Jak widać myśleliśmy bardziej dalekosiężnie. Kasa nam się po prostu należy, a jeśli PiS nie potrafi jej „dowieźć”, mimo taktycznego poparcia dla KPO części tej bardziej ogarniętej opozycji, to jest wyłącznie ich wina. Libki natomiast by się jak zwykle zaplątały o własne nogi w ich „genialnych strategiach”. Nie byłoby KPO, nie byłoby o co krytykować PiS.
Ale sytuacja dla nas wcale nie jest zabawna. Miliardy euro bardzo by teraz się nam przydały w momencie wojny i problemów gospodarczych. Ale dla PiS ważniejsza jest ambicja i sądy.
Jest w tym pewna ironia losu, że do tej pory płynęli bez problemów ze swoją „reformą sądownictwa”, a tak naprawdę po prostu wstawianiem swojaków na stołki, bo dla większości ludzi to nie jest pierwszorzędna kwestia. Teraz natomiast sytuacja się odwróciła. To PiS próbuje wmówić ludziom, że ich „sądy” są warte odrzucenia kasy z Unii.
Kto niby ma kupić ten przekaz poza najtwardszymi zwolennikami? Dla ich „reformy sądów” oraz dla ich ambicji mamy odrzucić górę euro? Przecież to jest śmieszne.
Kompletnie pisowskim elitkom ze stolicy pomyliły się priorytety, ale to nie jest zaskakujące i coraz bardziej przypominają późne PO. Rozleniwili się i sądzą, że władza im się „po prostu należy”.
Xavier Woliński