Po wyborach w USA: Niektórzy stracili kontakt z rzeczywistością

Liberałowie, a nawet niektórzy lewacy patrzą teraz na ekrany i nie wierzą, że Trump wygrał.

Serio? Trzeba w ogóle nie rozumieć co się dzieje na świecie, żeby być zaskoczonym. Ludzie mają dość tego, co było. Nie chcą “‘business as usual’. A Demokraci wystawili kandydatkę, która obiecywała, że będzie jak było, tylko bardziej.

I nie chodzi o kwestie obyczajowe jakby chciała konserwatywna prawica. Chodzi o kwestie nade wszystko ekonomiczne. Trump w spokojniejszych czasach gospodarczych nie miałby szans. Oczywiście ten facet niczego na lepsze pod tym względem nie zmieni, tylko zaostrzy kryzys. Więc to dopiero początek kruszenia się globalnego systemu kapitalistycznego. Jeszcze wiele takich "niespodzianek” was czeka.

Tak samo jak po przegranej PO więc piszę: Już nigdy nie będzie, tak jak było. Czas otrzeźwieć.

Gazetowi “analitycy” też zgłupieli

95 procent – na tyle szacował szanse wygranej Clinton New York Times. Wygrał Trump. Komuś to przypomina pewność komentatorów w sprawie reelekcji naszego Wielkiego Łowczego Komorowskiego? Ponoć mógł przegrać tylko wtedy, gdy przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży… A przegrał przez zwyczajną arogancję.

Po co ci wszyscy “analitycy” biorą kasę i jaką w ogóle ma wartość ta cała paplanina w mediach przeróżnych samozwańczych ekspertów? Są tak oderwani od tego, co się dzieje poza b…iurowcami redakcji, że już wróżka ma większy potencjał analityczny.

Może czas ruszyć się z ciepłych studiów telewizyjnych, sprzed biurek i ruszyć w teren,  poza stolicę. I to nie Pendolino z Warszawy do Krakowa.

Nic nie wiecie panie i panowie, tylko lubicie słuchać swojego głosu. I nie analizujecie rzeczywistości, tylko swoje wyobrażenia mówiąc głównie to, co uważacie, że chcą usłyszeć wasi widzowie lub przeczytać czytelnicy – uspokajające utwierdzanie ich w swoich poglądach. A potem przychodzi rzeczywistość i nie wiecie, co się dzieje.

Pozostaje tylko wrzucić sensacyjny nagłówek:  
SZOK!

Teraz zaczęła się też kampania szukania kozła ofiarnego. Niby biedota dała się zbałamucić Trumpowi populistycznymi hasłami. Tyle że gdy przyjrzeć się dokładniej wynikom wcale nie najbiedniejsi głosowali na tego konserwatywnego populistę. Trump to produkt klasy wyższej w celu zbałamucenia klasy średniej. Skoro żadna oferta zmiany nie wyłoniła się po lewej stronie, to klasa średnia dała się oczarować pop-konserwie. Tak to działa.

image

Hipokryzja liberałów

Ciekawy wywiad w Wyborczej z lewicowym socjologiem Salvatore Babones.

Przypomina, że to co Trump zapowiadał głośno i przeciwko czemu rzekomo tak oburzali się Demokraci, po cichu jest realizowane od dawna:

“Już mamy mur na granicy z Meksykiem. Stoi w większości miejsc, gdzie można łatwo ją przekroczyć. Jak pan pojedzie do Laredo w Teksasie, do Tijuany – tam jest mur. Nie ma muru tylko na pustkowiach, daleko od miejsc, w których żyją ludzie”.

Największy “sukces” Obamy okazuje się kolejnym picem:

“Obamacare była spektakularną porażką – i mówię to jako ktoś, kto jest bardzo na lewo w amerykańskiej debacie. Przyniosła gigantyczne rozczarowanie. Firmy ubezpieczeniowe wycofują się z giełd ubezpieczeniowych [na których ludzie mogą kupować polisy].

Przewiduje się, że w przyszłym roku większość ludzi będzie miała tylko jedną lub dwie firmy do wyboru. Także stawki pójdą raptownie w górę – szacunki mówią, że o ponad 20 proc. w stosunku do 2016 r. W dodatku Obamacare zapewnia opiekę nie wszystkim nieubezpieczonym. Polisy były drogie, a do leczenia trzeba było dopłacać z własnej kieszeni. Miały mały zakres świadczeń”.

W sprawie grożenia wojną, socjolog przypomina, że USA za Obamy wzmacniały swoją flotę w Azji, więc Trump po prostu będzie to kontynuował.

Tak więc Babones mówi, że straszenie Armagedonem w tym kontekście przez liberałów jest żałosne. Ze swojej strony dodałbym też narastający konflikt rasowy nakładający się często na konflikt klasowy, tląca się niemal wojna domowa. I to wszystko pod liberalnym, demokratycznym prezydentem, którego kolor skóry miał zwiastować zmianę.

Trump oczywiście niczego nie poprawi na lepsze, niektóre rzeczy może zaostrzyć, ale jak widać druga strona też nie potrafi poprawić obecnego systemu. Dlatego tak wiele osób czuje się sfrustrowana i zaczyna rozumieć, że w jego ramach niczego nie da się zmienić na serio.

Xavier Woliński