Polemika kasjerki ze Szczepanem Twardochem

Zdjęcie Blake Wisz
Poniżej przedstawiam, w ramach cyklu pracowniczego, tekst Ewy, która jest kasjerką w jednym ze sklepów wielkopowierzchniowych i wcześniej pisała o swojej pracy w czasach pandemii. Postanowiła przysłać jeszcze jeden tekst, który jest polemiką z perspektywą pisarza Szczepana Twardocha, ale myślę także reprezentowaną przez wielu inteligentów. (Xavier Woliński)


Przeczytałam felieton Szczepana Twardocha „Kasjerki i palacze” opublikowany w Gazecie Wyborczej z lekkim zażenowaniem. Z jeszcze większym zażenowaniem zauważyłam, że spotkał się z dosyć dobrym odbiorem w moim środowisku. Jest to dobry tekst, a przedstawiona w nim refleksja o fikcji równości szans jest prawdziwa i z pewnością (jak widać) wymaga wygłoszenia. Po latach wmawiania nam tej fikcji na każdym kroku (także w Gazecie Wyborczej) ten tekst brzmi niemalże odkrywczo.

Ja jednak jestem kasjerką i choć zostałam nią zupełnie z przypadku, to nie interesuje mnie idea tzw. „awansu społecznego”. Twardoch pisze, że jest zadowolony z tego, że może pracować w swoim gabinecie o ustalonych przez siebie porach, zamiast wstawać o 4:00, żeby otworzyć sklep o 6:00 i jest to całkowicie zrozumiałe.

Chciałabym jednak, aby zrozumiałe było jeszcze jedno. Potrzebujemy kasjerek i palaczy. Pandemia i lockdown pokazały nam zupełnie wystarczająco, jak bardzo potrzebujemy pracowników tzw. fizycznych. Pracownic m.in. handlu, opieki, produkcji itd. Czyli pracownic niewykwalifikowanych. Nie możemy poprzestać na tym, że każdej osobie zapewnimy równe szanse na zostanie pisarzem.

Nie, kasjerki, wyobraźcie sobie to – kasjerki nie chcą być pisarkami! Ba! Kasjerki nie chcą być CEO ani pracować w IT. Kasjerki chcą być kasjerkami. Chcemy jednak mieć sprzyjające miejsca pracy, gdzie nasza obecność jest doceniana, a wynagrodzenie jest wystarczające, aby utrzymać rodzinę. Przestańcie więc biadolić o nędznym losie pracownic, a zacznijcie porządnie pisać o związkach zawodowych, o fikcji kodeksu pracy i o tym, że zysk firmy nigdy nie może być ważniejszy niż dobrostan pracownic.

Będę z przyjemnością wstawać o 4:00 jeśli w pracy nie czeka mnie jedynie popędzenie i dodawanie obowiązków. Wykładanie towarów może być przyjemną pracą, jeśli zapewni się odpowiednią liczbę pracowników i nikt nikogo nie pogania. Przestańmy więc wmawiać sobie nawzajem, że „awans społeczny” jest tym czego chcemy, bo jest to po prostu nieprawda. Nie ma nic złego w tym, że córka kasjerki zostanie kasjerką, jeśli jej praca będzie doceniana na równi z innymi i na równi z innymi wynagradzana.

Praca intelektualna jest z pewnością ważna i potrzebna oraz dająca satysfakcję, ale na litość boską, nie jest to jedyna fantastyczna praca. Zejdźcie w końcu z tego piedestału i chwilę pomyślcie, jak ważne dla wielu osób jest posiadanie pracy np. bez zanoszenia jej do domu oraz bez emocjonalnego zaangażowania. To są atuty, których praca intelektualna nie ma i nigdy mieć nie będzie. Ludzie są różni, więc zacznijmy stwarzać świat, w którym wybór ścieżki życiowej: czy zostać kasjerką czy pisarką będzie wyborem nie tylko dostępnym dla każdej osoby, ale będzie wyborem równoważnym.