Jeszcze nie panikują, ale wyraźnie widać pewien niepokój wśród fanów PO, gdy spoglądają na sondaże. Nie tylko nie rosną, ale średnia wyraźnie utrzymuje się poniżej 30 proc., a PiS-owi uparcie nie chce spadać poniżej 35 proc.
Ale jak to? Geniusz Tuska jednak nie doprowadził do przełomu? No, kto by pomyślał, że tak genialne manewry jak atak na tzw. „symetrystów” ze strony fanatyków PO, prowadzący do odwołania panelu na Campusie Polska, wprowadzenie Giertycha, kolegi Tuska, na listy wyborcze, spory o to, ile wynosiło bezrobocie za PO i tym podobne wyczyny, najwidoczniej jednak nie pomagają.
Ale jako porażkę można oceniać te działania wyłącznie w kontekście walki z PiS. Nadal jednak podtrzymuję swoją opinię, że głównym przeciwnikiem wcale nie jest aktualnie PiS, ale pozostałe partie opozycji, zwłaszcza Lewica. Wówczas wiele rzeczy staje się zrozumiałe.
Przykładowo wstawienie Giertycha na listę wcale nie stanowi żadnego „zagrożenia” dla Kaczyńskiego, a teza taka, lansowana przez libkowe media, jest najzwyczajniej w świecie śmieszna. Oprócz zagwarantowania koledze powrotu na stołek, chodziło o zirytowanie lewicy i sprowokowanie jej, tak aby znowu paplacze publicystyczni oraz trolle internetowe na usługach partii mogły jazgotać o zagrożeniu „symetryzmem”. Ponieważ jak to tak, krytykować Giertycha i decyzje Tuska, kiedy „demokracja” płonie, prawda?
Tygodnik Polityka dorzucił po taniości do ostatniego wydania „opus magnum” Janickiego i Władyki książkę „Symetryzm”. Bardzo im zależy na rozpowszechnieniu i ugruntowaniu tego pojęcia przechwyconego wcześniej wszak od lewicy w kontekście zagrożenia ze strony skrajnej faszyzującej prawicy. Gdyby temu środowisku zależało przede wszystkim na walce z partią rządzącą to dorzuciliby jakieś „Kulisy PiS” lub coś w tym rodzaju. Ale walka z PiS jest obecnie rytualnym powtarzaniem kilku tych samych sloganów od lat, które robią wrażenie głównie na najtwardszym elektoracie PO, ale w żaden sposób nie szkodzą PiS.
Przypomnijmy, że jedynym momentem, kiedy PiS zachwiał się w posadach i trwale stracił przynajmniej 10 punktów procentowych (z ok. 45 do ok. 35 proc.), były protesty kobiece w sprawie aborcji, czyli de facto w kwestii lewicowych postulatów. Tusk, a już na pewno Giertych, ani żadne kapiszony wypływające z mediów libkowych, które „już na pewno jutro zmiotą rząd ze sceny”, nie mają nawet śladu takiego efektu.
Tymczasem PO robi kampanię pod swój beton, jakby im pisali ją w sztabie Silnych Razem. I nie jest to przypadek. Silni Razem, jak się przyjrzymy także pozornie walczą głównie z PiS, ale tak naprawdę największy hejt idzie w stronę lewicowych aktywistów i polityków. Hejtowani są wszyscy, od anarchistów po umiarkowanych polityków Nowej Lewicy.
Jako że SR są sterowany w mniejszym lub większym stopniu z partyjnej centrali i stamtąd oraz z mediów libkowych idą główne hasła i kierunki natarcia (jak wspomniany choćby „symetryzm”), które potem podchwytują i wyolbrzymiają dodatkowo watahy trolli w internecie i dziesiątki fanpejdży, często rozpowszechniając fejki oraz insynuacje.
Tak jak PiS walczy, żeby wyciąć wszystko czego nie kontroluje na prawo od siebie, tak samo PO robi to po swojej stronie. I teraz pytanie, czy lewicowcy dadzą się zapędzić do peowskiej klatki i potulnie podwiną ogon dając się pożreć libkom? Wielu tak, dadzą się kupić za stołki, albo złudzenia realizacji jakiegoś malutkiego fragmentu programu, ale mam nadzieję nie wszyscy.
Xavier Woliński