Przemysł gier płonie. Ale ten pożar zmieni rzeczywistość

Już wcześniej ujawniane były afery w różnych firmach dotyczące przepracowania, wyzysku, dyskryminacji. Ale tym razem rozsypuje się w pył legenda ostatnich dziesięcioleci. Blizzard Enterteinment.

W światku graczy i graczek firma otoczona swego rodzaju kultem. Grupa ludzi, która stworzyła legendy, które znają pewnie osoby, które nie grają zbyt wiele. Takie tytuły, jak Diablo (przed, którym ostrzegał ksiądz Natanek), czy Warcraft wielu coś tam uruchomią w pamięci. Na Blizzcon – doroczne wydarzenie przed pandemią zjeżdżały tysiące, a twórcy i twórczynie byli witani na scenie niczym gwiazdy rocka.

Wokół tych gier powstała ogromna społeczność twórców i twórczyń. Często bardzo profesjonalne kanały na YT, streamerzy i streamerki, scena cosplay, fanfików, półprofesjonalnych komiksów itd. Dużo tego, pobudziło to kreatywność wielu ludzi i wiele osób było i jest emocjonalnie związana z tymi produktami popkultury na wielu poziomach.

Ale coś parę lat temu się zaczęło zacinać, jakość produkcji spadać, zysk został postawiony całkowicie ponad jakością, coraz więcej informacji na temat wyzysku i złego traktowania, zwłaszcza pracownic, wychodziło na jaw, cenzura (np. w sprawie Hongkongu). Doszło do tego, że na kolejnym Blizzconie tysiące wybuczały deweloperów, którzy przyzwyczajeni do uwielbienia nie wiedzieli co z sobą zrobić.

I teraz, jak kto określił jeden z profesjonalnych YouTuberów, „nadszedł najlepszy dzień dla pracownic Blizzarda”, bo ich tortury i poniżenie wreszcie w całej obrzydliwości ujrzało światło dzienne w postaci opublikowania wyników dwuletniego śledztwa prowadzonego przez władze stanu Kalifornia przeciwko Blizzardowi. Ogrom zła wstrząsnął całą wielomilionową społecznością. Gwałty, molestowanie, doprowadzenie do popełnienia samobójstwa kobiety, która była miesiącami poniżana i torturowana przez szefa. To jest czubek góry lodowej. To był po prostu obóz pracy dla wszystkich pracowników niższego szczebla, ale dla wielu pracownic to był po prostu obóz tortur. Coraz więcej pojawia się kolejnych relacji, ponieważ pękła tama.

I teraz mamy reakcję społeczności. Oczywiście zawsze są różni anonimowi komentatorzy, którzy sprawę bagatelizują. Ale jeśli chodzi o wiodące postaci, mające wpływ na setki tysięcy osób, to pojawiają się z ich strony głosy, których w naszym „YouTubie” nie usłyszysz. Na temat kapitalizmu, patriarchatu, nawoływania do silnego uzwiązkowienia firmy i całej branży. Na temat pinkwashingu (firma Blizzard oczywiście jest w czołówce zmieniających kolorki swojego logo z każdej „słusznej” okazji).

Ten wstrząs pokazuje jak bardzo czasy się zmieniły i czego nie zauważyło szefostwo nie tylko tej firmy, ale wielu innych organizacji, także partii politycznych. Jak głęboko zmieniła się już świadomość ludzi. O ile 10 lat temu pewnie skończyłoby się na małej burzy, to teraz jest tsunami. Młodzi ludzie po prostu, przynajmniej w USA, nie chcą już słuchać PR-owych bzdetów, które łykali często gładko ich rodzice. Mają po uszy tej całej „patokultury Krzemowej Doliny”, którą uwielbiało poprzednie pokolenie „młodych, zdolnych”.

Blizzard wydał skandaliczne oświadczenie, że „nic istotnego się nie stało a biurokraci państwowi próbują ich zniszczyć”. Czyli próbowali załatwić sprawę w stylu ludzi z „ich czasów”, zagrać na nucie ultraliberalnej. Tyle że to co działało za „ich czasów”, przestało działać w „naszych czasach”.

Xavier Woliński