Tylko buntownicy nas uratują

Żródło: Twitter

Wczoraj po ogłoszeniu mobilizacji przez cara Wszechrusi Putina w całej Rosji odbyły się protesty przeciwko wojnie i mobilizacji. Ponad tysiąc osób jest aresztowanych.

Protesty w różnej formie trwają od dawna, płonęły już komendy uzupełnień. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że w skrajnie autorytarnym kraju jakim jest obecnie Rosja, wszelki wyraz sprzeciwu jest nieporównanie większym aktem odwagi niż w Polsce. Opozycyjne siły są w dużym stopniu rozbite i zinfiltrowane przez służby. Nie dzieje się tak od wczoraj ani od dzisiaj, ale od lat. Tak więc ograniczyłbym pouczania ze strony fotelowych generałów, co należałoby a co nie należałoby zrobić i jak on to na ich miejscu by nawywijał. Jakoś niespecjalnie widziałem to „wywijanie” w Polsce podczas protestów, gdzie skala represji i pacyfikacji społeczeństwa jest o nieporównanie mniejsza.

Tymczasem potencjalni poborowi od miesięcy wybierają strategię „głosowania nogami”, czyli setkami tysięcy uciekają z kraju. Głównie młode osoby. Niestety tańsze drogi ucieczki zaczynają się zamykać, więc robi się to coraz trudniejsze dla mniej zamożnych osób.

Putin i jego banda od dawna próbują utrzymać niepisany układ z klasą wyższą i średnią, że oni nie będą ruszani, a do woja idą niezamożni i mniejszości etniczne. To jest swoista polityka wojny klasowej skierowanej przeciwko własnej klasie pracującej, bo to ona głównie będzie ginąć na froncie. Niestety, najbliższy mi postulat, czyli powszechny, ponadnarodowy strajk przeciwko wojnie jest trudny do zrealizowania. Na razie. Sytuacje kryzysowe, a zwłaszcza bezsensowne wojny, tworzą nowe sieci powiązań, nowych buntowników, nowe rewolucyjne sytuacje. Tak więc nie jest wykluczone, że im bardziej zaostrzać się będzie sytuacja wewnętrzna, tym władza będzie traciła sterowność. Dziś nawet może nie znamy jeszcze nazwisk przyszłych tyranobójców.

Moralizowanie i pouczanie tutaj nic nie pomoże, bo to nie wykłady umoralniające z pozycji obserwatora tworzą historię. Tworzą ją przede wszystkim konkretne procesy społeczne. Ale to wymaga czasu. Dziś już nikt w Rosji, poza tymi, którzy albo z powodu wpływów, albo wieku nie są zagrożeni poborem, nie może powiedzieć, że wojna go nie dotyczy i nie interesuje go polityka. I to jest nowa sytuacja.

A my jedyne co możemy zrobić, to kibicować buntownikom. Tylko oni mogą zatrzymać coraz bardziej rozkręcającą się maszynę śmierci i zniszczenia. Jak zwykle.

Xavier Woliński