W obronie małych zwycięstw w Krakowie

Fot. Spółdzielnia Ogniwo

Obiecałem podsumowanie mojego wystąpienia Krakowie „W obronie małych zwycięstw. Jak zmienić świat bez przejmowania władzy”, więc postaram się napisać ogólne wrażenia.

Z mojej perspektywy wydarzenie było bardziej niż udane. Dopisała zarówno frekwencja, sala była pełna, jak i poziom dyskusji. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z mojego wystąpienia, ponieważ skoro cieszyło się taką popularnością w Krakowie, myślę o powtórzeniu tego w innych miastach w przyszłości, więc nie chcę psuć suspensu.

Generalnie, jak można się spodziewać, motywem przewodnim był wpływ mniejszych i większych ruchów społecznych na zmianę polityczną, gospodarczą i społeczną. Celowo wybrałem kilka przykładów z historii różnych ruchów społecznych działających w różnych krajach, w różnych okresach i o ich niedocenianym często kluczowym wpływie na poprawę jakości życia rozmaitych grup społecznych. Czasem były to potężne ruchy, a czasami nieduże grupy, które osiągały nieproporcjonalnie wielki względem swojej liczebności sukces. Korzystałem zarówno z własnego doświadczenia, jak i z historii. Wykazywałem w badaniach opinii społecznej na przestrzeni lat, jak najpierw zmieniały się postawy ludzi pod wpływem kampanii i działań grup i ruchów, co dopiero po latach miało dopiero odzwierciedlenie w programach i działaniach partii. Jak przykładowo na homofobicznych partiach lewicowych i prawicowych „magicznie” ruchy społeczne oddolnie wymuszały przekształcenie ich w „czempionki tolerancji”, które jakoby walczyły jak lwice „od zawsze” o te postulaty.

Pamięć o tym, jak to ruchy społeczne, współdziałanie ludzi, oddziaływanie na innych na najniższym możliwym poziomie zmieniały świat, z premedytacją jest wymazywana przez rozmaite partie i powiązane z nimi grupy intelektualistów po to, żeby przypisać sobie zwycięstwo i jednocześnie wymazać swoją dawniejszą haniebną postawę.

To tylko jedna z poruszonych kwestii, żeby zobrazować mniej więcej kierunek w jakim szły te rozważania, ale przykładów z rozmaitych obszarów podawałem nieco więcej. W czasie przygotowania do wystąpienia uznałem, że takich procesów jest tak dużo, że może kiedyś warto, żebym napisał coś na ten temat w formie większej pracy. Może nawet książki? Nie wiem, czy to by było przydatne.

Dyskusja, która potem się rozwinęła częściowo dotykała bieżących problemów, niektóre osoby wyrażały rozmaite obawy dotyczące rozrostu postaw skrajnie prawicowych, kryzysu klimatycznego, historii udziału osób z niepełnosprawnościami w ruchach społecznych. Trudno odtworzyć tu tę dyskusję, ale na pewno jest oznaką tego, jak wieloma poważnymi kwestiami, jako osoby uczestniczące w tym spotkaniu, zajmujemy się i z iloma wyzwaniami się zmagamy. Sądzę, że ta grupa ludzi, która była tam obecna jest bardziej dojrzała politycznie i pod względem postaw oraz świadomości „góry lodowej”, ku której zmierzamy, niż cała nasza przemądrzała i przygłupia jednocześnie tzw. klasa polityczna razem wzięta, o elitach gospodarczych nawet nie mówiąc.

Po spotkaniu spontanicznie wyłoniła się podgrupa dotycząca kwestii mieszkaniowych i lokatorskich. Odbyłem bardzo ciekawą i intensywną rozmowę z osobami zainteresowanymi tymi kwestiami. Wymieniliśmy się doświadczeniami i strategiami. A także bardzo konkretnymi problemami bieżącymi. Niektóre osoby opowiadały dość smutne historie. Mimo dramatyzmu sytuacji, cieszę się, że była na sali silna grupa zainteresowana tymi kwestiami.

Pojawiała się też kwestia kryzysu klimatycznego, jak naszymi siłami próbować wpływać na to, żebyśmy nie zderzyli się frontalnie z tą górą.

Bardzo cieszy mnie, że było bardzo różnorodne grono. W różnym wieku, o różnych zainteresowaniach, również o mniejszym lub większym doświadczeniu w aktywizmie, bardzo jestem zadowolony, że osoby poruszyły kwestię osób z niepełnosprawnościami, bo to jest kwestia niejednokrotnie pomijana.

Naprawdę, zarówno jakość, jak i zakres tematyczny i rozmaitość doświadczeń była dla mnie pozytywnym doświadczeniem. Tak zróżnicowanego i ciekawego grona dawno na dyskusji nie widziałem, na pewno nie była to rozmowa wyłącznie w zamkniętej, jednorodnej „banieczce”.

Oznacza to, coś co mnie podnosi na duchu szczególnie: że osoby czytające moje teksty właśnie takie są – różnorodne, z wielu pokoleń, wielu kontekstów życiowych i społecznych, z wielu ruchów i generalnie ludzie ciekawi świata i nie zasklepiający się w „oczywistych oczywistościach” płynących z mediów. Oznacza to, że docieram właśnie do takich osób do jakich dotrzeć ze swoimi tekstami miałem zamiar. Pod tym względem więc mogę ogłosić „małe zwycięstwo”, co oznacza jeszcze większą motywację do działania i pisania.

Chciałbym też pozdrowić osobę, która zadała mi dość osobiste, ale ważne dla mnie pytanie o kontekst klasowy z którego się wywodzę i jak udało mi się przekroczyć te ograniczenia, które i jej i mnie dotyczą. Mam nadzieję, że odpowiedziałem dostatecznie sensownie.

I generalnie dziękuję jeszcze raz wszystkim obecnym, tym z którymi rozmawiałem i z którymi nie udało mi się niestety porozmawiać. Spółdzielni Praktyk Wywrotowych za zorganizowanie wydarzenia i Spółdzielni Ogniwo za zapewnienie miejsca.

Naprawdę, Kraków ma wieli potencjał, jeśli ma takich ludzi. Jest z czego stworzyć nie jedną, ale jeszcze wiele grup i organizacji.

Xavier Woliński