W weekend zakończył się zjazd Komunistycznej Partii Chin. Stało się to, czego wielu się spodziewało, czyli złamanie zasady dwukadencyjności i kolejny wybór Xi Jinpinga na sekretarza generalnego, czyli w zasadzie władcę Chin.
Wycięta została konkurencja, w najwyższych władzach siedzą już teraz głównie jego potakiwacze. Symbolem zjazdu było ostentacyjne wyprowadzenie poprzednika Xi, Hu Jintao, z sali obrad. W świecie politycznego teatru to nie może być raczej przypadek.
Tak czy owak, mamy odwrót od bardziej kolektywnego rządzenia Partią i powrót do jedynowładztwa. Propaganda już od dłuższego czasu rozkręca kult jednostki.
Tymczasem Chiny wkraczają w trudny okres. Wzrost gospodarczy, który w Chinach otoczony jest chyba większym nawet kultem niż na Zachodzie, spada. Oparty był m.in. o rozkręconą do czerwoności budowlankę, ale ta ostatnio zaliczyła poważny kryzys. Społeczeństwo się starzeje, rozwarstwienie społeczne nadal bardzo wysokie, wojna handlowa z USA wygląda jakby dopiero się rozkręcała.
To jest może zaskakujące dla niektórych, ale najbardziej gorącymi zwolennikami globalizacji ekonomicznej są właśnie takie kraje jak Chiny, które skorzystały bardzo na wymianie handlowej w ostatnich dziesięcioleciach. Nie tylko z Zachodem. Chiny powoli gospodarczo kolonizują np. Afrykę. Tymczasem najnowsza odsłona globalizacji bardzo mocno się chwieje. Wojny tak gorące (jak ta w Ukrainie), jak i handlowe rozmontowują powoli świat w którym Chiny wzrastały. I czują się tym bardzo zaniepokojone dając temu wyraz w rozmaitych komunikatach (w tym w trakcie obrad Zjazdu).
Jak sobie poradzą z wyzwaniami XXI wieku? Czas pokaże, ale powrót do jedynowładztwa raczej w tym nie pomoże, tylko zaostrzy systemowe sprzeczności już istniejące w tym kraju. Przykręcanie śruby już nie tylko ekonomicznym migrantom wewnętrznym (na których bezwzględnym wyzysku w dużym stopniu opierał się „sukces” Chin), czy mniejszościom etnicznym (np. Ujgurom), ale także dotąd nieco bardziej ulgowo traktowanym „autochtonicznym” mieszkańcom wielkich miast, może spowodować poważne perturbacje wewnętrzne.
Centralistyczna i autorytarna polityka zero-kowid, która wywołuje poważne gospodarcze i społeczne zawirowania (nie tylko bezpośrednie straty, ale np. ucieczkę migrantów z miast, ponieważ tracili z dnia na dzień dochody bez żadnej rekompensaty, generuje też protesty społeczne tu i ówdzie), ale także coraz większa kontrola sieci i firm IT, uderza teraz już w samą podstawę obecnej stabilizacji systemowej tego kraju, czyli zamożniejszą część społeczeństwa.
Odpowiedzią Partii na obecne i spodziewane problemy jest zwarcie szeregów i powrót do większej centralizacji władzy. W moim przekonaniu to tylko spowoduje jeszcze więcej chaosu, tak jak to z centralizmem bywa. Np. w kwestii zero-kowid, centrala wymyśliła, że należy zlikwidować wszelkie ogniska choroby, niczym armię wroga. Problem w tym, że biurokracja generuje często chaos (zresztą dzieje się tak od samego początku, kiedy nie potrafiła zareagować odpowiednio szybko na pierwsze informacje o chorobie).
Są doniesienia o tym że wiele osób wymyka się kontroli (zwłaszcza migranci właśnie), osoby dostają złe oznaczenia np. kontaktów z chorymi, co powoduje, że przy słabej chińskiej szczepionce walka z tym problemem zaczyna przypominać gonienie króliczka i niekończące się większe i mniejsze lockdowny i losowe czasem zamykanie ludzi w kwarantannach, co dodatkowo powoduje chaos w gospodarce. A jednocześnie nie likwiduje przyczyn choroby, bo ta wciąż wymyka się centralnej kontroli i pojawia gdzie indziej.
Kończąc, odwołam się do cytatu z przemówienia Xi: „Marksizm jest dla nas podstawową ideologią przewodnią, aby ustanowić Partię i państwo oraz odmłodzić partię i państwo. Praktyka mówi nam, dlaczego Komunistyczna Partia Chin może to zrobić i dlaczego socjalizm z chińskimi cechami jest dobry”.
„Marksizm stosowany” w formie przyjętej w praktyce w rozmaitych krajach spowodował, że „socjalizm” stał się tożsamy z prymitywnym etatyzmem, wyrządzając niepowetowane i być może nieodwracalne szkody faktycznemu socjalizmowi i faktycznej myśli Marksa. Przez rządy tych konserwatywnych kacyków, socjalizm nie jest odczytywany tak jak został stworzony, czyli jako uspołecznienie środków produkcji oraz możliwie bezpośredniej kontroli nad naszym życiem, ale autorytarnymi rządami starych facetów gadającymi bez końca o „interesie narodowym” oraz „racji stanu”, czyli ich własnej racji. Co to za „socjalizm”? Gdzie ten element „społeczny”?
Część lewicy zachodniej wręcz się z tym prostackim etatyzmem także zaczęła się utożsamiać, jakby kontrola państwowej biurokracji nad gospodarką była definicją socjalizmu. W takim przypadku pierwszym państwem socjalistycznym musiałby być starożytny Egipt z okresu budowy piramid, gdzie biurokratyczna, a nie społeczna kontrola państwa nad gospodarką była bardzo silna. Od umiłowania państwa były inne nurty ideologiczne, z twórcą hasła „wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu” na czele (jeśli ktoś nie wie, kto to powiedział, polecam wygooglać).
Mnie jako reprezentantowi nurtu socjalizmu, który nigdy w bezmyślne umiłowanie państwowej biurokracji nie popadł i krytykował tego rodzaju konserwatywno-autorytarne zwroty na lewicy, pozostaje tylko mieć nadzieje na to, że pewne idee i praktyki powrócą, nawet jeśli pod inną nazwą. Ponieważ wciąż uspołecznienie jest koniecznym postulatem, konkurencyjnym wobec rozmaitych form kapitalizmu, w tym także tego „z chińską charakterystyką”.
Xavier Woliński