Ostatnio defetyści pisali mi, że „zeszłoroczne protesty w sprawie aborcji nic nie zmieniły”.
Dobrze, sprawdźcie więc ile pisano o Agacie Lamczak, która nie była leczona, żeby „chronić płód” i w związku z tym zmarła w męczarniach, a ile pisano o równie dramatycznej historii Izabeli z Pszczyny ostatnio. Męczeńska śmierć Agaty Lamczak miała miejsce w 2004 roku, śmierć Izabeli w tym roku.
Obie umarły, choć ustawa w ich przypadku dopuszczała interwencję lekarską, ponieważ sytuacja zagrażała jej zdrowiu i życiu.
Nagłośnienie nieporównanie większe. Wówczas historia emocjonowała głównie pionierskie organizacje feministyczne, których wydaje mi się dorobek i ówczesna walka z wydawałoby się wiatrakami jest niedostatecznie doceniana. To one przecierały szlak.
Teraz mówi o tym cała Polska, są organizowane liczne protesty. Sytuacja ujawnia piekło kobiet o którym gdzieś tam dotychczas feministki i lewactwo ośmielało się mówić. Ale w imię „narodowego pojednania” facetów z kurii z facetami z wszystkich partii nie można było tego za bardzo nagłaśniać.
Widocznie musiał nadejść „szok” rządów narodowo-katolickich, żeby ruch się umasowił, a co za tym idzie zaczął wywierać presję na całą strukturę polityczno-medialną.
Inaczej kobiety umierałyby w ciszy. Dlatego trochę drażnią mnie te figury libkowej polityki i publicystyki, które sobie wycierają gębę tą śmiercią i próbują wykorzystać to w swojej wiecznej wojnie z „tymi drugimi”. Nikogo nie trzeba przekonywać, że PiS ma gdzieś prawa kobiet. Wielkie odkrycie to nie jest. Idzie o to, żeby libkowa konserwa już więcej nie „słyszała krzyku zarodków”. Ten „krzyk” ciągle jakoś zagłuszał im krzyk kobiet.
Trzeba ich grilować, żeby następnym razem bali się zagłosować inaczej. To samo robi zresztą beton fundamentalistyczny. Tak długo grilowali PiS, że postawili na swoim. Kaczyński wcale nie palił się do zaostrzenia ustawy, ale nawet „potężnego demiurga” zmusili. Druga strona powinna działać w dokładnie ten sam sposób. Żadnego umizgiwania się i łaszenia do libów. Mają podnosić łapska za prawami kobiet, albo wyp*dalać.
Xavier Woliński