Ktoś odtworzył 1 sierpnia Międzynarodówkę na wiślanym promie. Słuszne oddanie hołdu lewicowcom z różnych organizacji walczącym w Powstaniu?
Ale skąd, przecież lewica nie może zostać upamiętniona i prawica zarówno ta z PiS, jaki z ratusza połączyły siły w wyrażaniu „oburzenia”, że ktoś miał czelność odtworzyć tę francuską pieśń robotniczą przetłumaczoną na wszystkie języki świata i śpiewana na całym świecie przez rozmaite odłamy lewicy od umiarkowanej po radykalną.
Ratusz umiłowanego naszego delfina Trzaskowskiego straszy nawet zerwaniem umowy, bo rzekomo miał miejsce „skandal”. Oczywiście jak wiadomo w Powstaniu walczyła sama prawica, głównie z NSZ. Każdy to wie, prawda?
Oczywiście, chodzi tu o powiązanie wszystkiego co lewicowe z ZSRR i Stalinem. To, że w mocno ocenzurowanej wersji wykorzystywano tę pieśń także w ZSRR niczego tu nie zmienia. To jest pod tym pretekstem kolejny atak prawactwa na jakiekolwiek lewicowe tradycje, pod płaszczykiem walki z „komuną”. Od początku III RP powoli niszczą do absurdu wszelkie ślady lewicowości tutaj. Wszystko jedno czy dana osoba, czy frakcja odpowiadała w ogóle tu za jakieś zbrodnie, czy ze zbrodniarzami walczyła.
Już naprawdę jestem zmęczony ciągłym tłumaczeniem „kontekstem” lokalnym itd. że tutaj w ogóle wszystko co z lewicą jest związane „źle się kojarzy”. Źle się kojarzy, bo państwowa obróbka ideologiczna od 30 lat nad tym pracuje. Ale symbolika i organizacje związane ze złodziejską transformacją się źle nie kojarzą! Czy ktoś oszacował liczbę ofiar transformacji? Jakiś grant na takie badania się pojawił? W przypadku Rosji oszacować spróbował to amerykański naukowiec Steven Rosefielde i wyszło mu 3,4 miliona przedwczesnych zgonów w wyniku szokowej terapii.
Ile takich przypadków było u nas? O to nie należy pytać, bo by wyszły prawdziwe koszty rabunkowej gospodarki lat 90., kiedy to kapitalizm budowano kosztem „nieuniknionych ofiar”, czyli najczęściej najbiedniejszych, z byłych PGR-ów, z miasteczek w których upadł jedyny zakład pracy. Na pocieszenie rozdawano mieszkania lub domy w których mieszkali, żeby stworzyć „społeczeństwo właścicieli”, którzy będą mieć własny interes w obronie kapitalizmu. Ale jeden dostał mieszkanie w rozpadającym się bloku w PGR, a drugi w centrum Warszawy, a jeszcze inny dowiedział się, że mieszkanie zakładowe w którym mieszkał sprzedano za grosze „nowemu panu”.
A oni teraz będą tępić każdy przejaw ludzi, którzy odwołują się do jakichkolwiek lewicowych tradycji, które nie godzą się i nie godziły na wyzysk i niszczenie zorganizowanego świata pracy w imię „gospodarczego postępu”…
Xavier Woliński