Libki twierdzą, że „za wszystkim stoi putinowska propaganda”, pisowcy i nacjonaliści twierdzą, że „za wszystkim stoi Soros”. Spiskowe teorie pozornie coś wyjaśniają, gdy tak naprawdę zamulają obraz rzeczywistości.
Pomijam już fakt, że w tych teoriach odbiera się jakąkolwiek podmiotowość ludziom. Zawsze są zaledwie pionkami w rozgrywkach wielkich szachistów z CIA, GRU, czy choćby staromodnych masońskich lóż.
Wszystkie te dyskusje zamulają i odwracają uwagę od tego co naprawdę ważne. Ludzkość stoi przed absolutnie fundamentalnym problemem, przed wszechogarniającym kryzysem klimatycznym, który co najmniej zniszczy cywilizację, a i całkiem prawdopodobne, że zakończy po prostu istnienie naszego gatunku.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż w obecnym systemie nie można realnie dotknąć problemu, który faktycznie jest źródłem obecnego stanu rzeczy. Nie można naruszyć w istotny sposób interesów kapitału. Można, owszem, mówić, że jakieś kosmetyczne opodatkowanie się wprowadzi, że postawi jedną atomówkę, albo i dwie, parę wiatraków itd. Ale nie można powiedzieć, że sam sposób gospodarowania jest zły. Cały kryzys jest sprowadzany niemal do problemu technicznego, który rozwiążą „spece z polibudy”. Jeszcze bardziej zatopieni w fantazji uważają, że w razie czego Elon Musk ludzkość wystrzeli w kosmos i sobie tam znajdziemy „planetę B”. To są wszystko totalne głupoty (a kto rozumie naprawdę o czym mowa i jakie wyzwania technologiczne stoją w tej kwestii, tym bardziej orientuje się że to jest aktualnie fantastyka).
Siedzę w temacie od wielu, wielu lat. O katastrofie ekologicznej współorganizowałem konferencje naukowe zanim to się stało modne (jeśli ktoś pamięta Zielony paradygmat, albo festiwal Zielona Strefa z Wrocławia, ten wie o czym mówię). Od tego czasu nic się poza zwiększeniem szumu informacyjnego nie zmieniło, a minęło mnóstwo czasu i wcale nie byłem pierwszym pokoleniem, które przed tym ostrzegało (raport o granicach wzrostu to przecież lata 70.).
O ile wówczas, kiedy organizowałem te konferencje z koleżankami i kolegami sądziłem, że mamy jeszcze czas na debaty i może nawet obecny system się zdoła do tego jakoś za pomocą obecnych mechanizmów politycznych dostosować, to teraz już jestem absolutnie pewien, że tak się nie stanie. Ale ciągle system jest na tyle silny, że po pierwsze próbuje wciągać w stare koleiny kolejne pokolenie, a po drugie zasypuje nas trzeciorzędnymi problemami w rodzaju „nic nie jest istotne, tylko odsunąć PiS/PO od władzy”. To jest po prostu absurd. Te pierdoły które mówią Tusk z Kaczyńskim, tematy jakie narzucają jako wiodące są absurdalne w obecnym kontekście. I są jawnym dowodem na to, że obecny system polityczny nie jest zdolny do stawienia czoła wyzwaniu.
I gdyby spojrzeć faktycznie „jaka siła za tym wszystkim stoi” i blokuje dyskusje, to tą siłą jest skoncentrowany kapitał. System polityczny jest ukształtowany do jego potrzeb i nic co naruszałoby jego fundamenty się nie może realnie zaistnieć na oficjalnej scenie politycznej, poza ewentualnie popiskiwaniami od 40 lat rozmaitych partii „Zielonych”. To system gospodarczy finansuje kampanie polityków, ale przede wszystkim finansuje media. Groza wycofania „inwestycji”, to dla polityków największy bat, a dla mediów wycofanie reklam to równie mocna groźba. Nic to z żadną demokracją wspólnego nie ma.
Tak to się kręci od dziesiątków lat i nie widzę, żeby w najbliższym dziesięcioleciu miało się zmienić. Ważne, że kasa się zgadza. Jedyne co mnie pociesza, że wizja Muska czy Bezosa, że uda im się uciec z planety jest z przyczyn technologicznych właśnie, nierealna. Nie da się aktualnie przetrwać w kosmosie zbyt długo, nie mówiąc o zakładaniu trwałych kolonii. Nie zdążą. Gorzej że przez te bajki, które łyka mnóstwo osób, my też nie zdążymy rozwiązać fundamentalnych problemów gospodarczych, które nas do zagłady pchają. Ponieważ to jest problem przede wszystkim gospodarczy, a w drugim rzędzie technologiczny. O tym fakcie nie chcą wam mówić ani „putinowskie”, ani „sorosowskie” trolle.
Xavier Woliński