Czytam w Wyborczej: „Związani z fundacją ekonomiści uważają, że mieszkania komunalne nie sprzyjają mobilności, a państwo powinno wspierać komercyjny najem instytucjonalny, czyli np. wielkie fundusze kupujące nieruchomości hurtem”.
„Ekonomiści” to trochę stwierdzenie mylące. Powinno być „lobbyści”. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Ja do FOR nawet nie mam pretensji, robią to, za co im płacą. Natomiast od dziennikarzy wymagałbym więcej refleksji.
Od lat piszę tu o lobby dewelopersko-rentierskim i chyba nie ma bardziej jawnego przykładu niż w tym przypadku. Balceroidy z FOR twierdzą, że mieszkalnictwo komunalne „hamuje rozwój i mobilność”, bo ludzie, uwaga, co za skandal, mieszkają w nich latami. Oczywiście, najlepiej jakby rotowali co sześć miesięcy i żebyś co pół roku zmieniał centrum swojego życia.
Wszak dla osób z tego rodzaju fundacyjek mieszkanie to towar, a człowiek ma reagować natychmiast na zmieniające się warunki podaży i popytu. Niczym w perpetuum mobile, które niedawno opisywałem w innym tekście o tym, jak sobie libki wyobrażają funkcjonowanie „prawdziwego kapitalizmu”. Zero tarcia, idealny przepływ.
Dlatego, jak PO i ta cała banda wróci do władzy, to będziemy nadal rąbani, ale trochę z innej strony niż do tej pory. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
PS. Właśnie nobla z ekonomii dostał facet, który m.in. potwierdził, że płaca minimalna nie ma „oczywistego” przełożenia na zmniejszenie liczby miejsc pracy. To tyle na temat bajań libkowych lobbystów, którzy od lat wieszczą katastrofę z powodu podwyższenia płacy minimalnej. Kruszy się beton, ale nie w Polsce.
Xavier Woliński