Pilotażowy program dotyczący bezwarunkowego dochodu podstawowego zostanie przeprowadzony na Warmii i Mazurach. Będzie to pierwszy taki eksperyment w Polsce i realizować go będą naukowcy z UAM, podaje strona uniwersyteckie.pl.
Polegać będzie na wypłacaniu 1300 zł grupie mieszkańców (min. 5000, max. 31000 osób). Naukowcy będą badać szereg zmiennych, m.in.: aktywność ekonomiczną, społeczną, edukacyjną, kwestie dobrobytu (struktura konsumpcji, dochody, oszczędności, sytuacja mieszkaniowa, nierówności majątkowe), dobrostan mieszkańców (poczucie zadowolenia z życia, sprawstwa, niepewności itp.), zmiany w relacjach międzyludzkich mierzonych poziomem zaufania społecznego oraz bezpieczeństwo (zagrożenie przestępczością).
W XXI w. przeprowadzono kilka eksperymentów z bdp w różnych częściach świata. Program pilotażowy w jednym z najbiedniejszych regionów Indii odbył się w latach 2011-12. Co miesiąc wypłacano świadczenia mieszkańcom 8 wiosek (ponad 5 tysięcy osób). Zaobserwowano wiele pozytywnych zmian. Poprawiła się higiena i odżywianie oraz poziom zdrowia, natomiast spadło spożycie alkoholu.
Natomiast kwestią jest, czy 1300 zł to nie za mało, zwłaszcza w obecnej sytuacji i czy ta kwota wywrze odpowiedni efekt.
Te nieliczne libki, które się o tym dowiedziały (jeszcze nie pojawiło się w memach Soku z buraka i Faktach TVN, więc większość jeszcze nie wie) już wpadły we wściekłość, że „rozdawnictwo”. Cóż, to znacznie mniej niż można wyciągnąć rozmaitych bonusów podatkowych i dotacji „na firmę” i jakoś w takich przypadkach się nie awanturują.
Niemniej jednak sam pomysł jest dość liberalny (w rozumieniu zachodniego liberalizmu, a nie libkostwa wschodnioeuropejskiego). Pozostaje problem kontroli nad gospodarką. Jeśli to by miało być rozwiązanie nie przejściowe, ale docelowe, zwłaszcza w sytuacji automatyzacji gospodarki, zostalibyśmy sprowadzeni głównie do roli konsumentów i klientów biurokracji państwowej i kapitału. Stary dobry problem, kto kontroluje co, jak i po co produkujemy, czyli kontrola środków produkcji pozostaje na stole. Gdyby to miało stanowić bazowe rozwiązanie w przyszłości doprowadziłoby do dystopii w takiej formie, że będąc w relacji klienckiej pozbawiono by nas praw politycznych i sprawczości. W każdym razie to jest temat na szerszą dyskusję.
Natomiast w przypadku przejściowego programu jestem ciekaw wyników, choć mniej więcej spodziewam się jakie będą. I oczywiście będę „taktycznie” bronił bdp, tak jak broniłem 500 plus, zdając sobie sprawę z rozmaitych ograniczeń i problemów.
A libki się niech ogarną, przecież zawsze gardłują, że lepiej jak „pieniądze wracają do obywatela, bo obywatel najlepiej wie na co je wydać”. Chyba że u nas obywatelami są wyłącznie libki i szefowie firm.
Xavier Woliński