Pracownice branży gier stawiają opór. Blizzard zablokowany

Tak wczoraj wyglądała brama wjazdowa do firmy Blizzard.

Jak pisałem parę dni temu, opublikowano wyniki dwuletniego śledztwa które ujawniło skalę molestowania i dręczenia kobiet w korporacji Activision Blizzard. Od tego czasu wychodzą na jaw kolejne wstrząsające fakty. Z tego powodu przez zarówno środowisko pracownic i pracowników, jak i graczy i graczek przetoczyła się fala gniewu.

Początkowo naczelne szefostwo próbowało sprawę bagatelizować. Ale przeraziła ich skala wściekłości ze strony społeczności, a przede wszystkim nawoływanie do uzwiązkowienia osób pracujących w firmie. Natychmiast rozpoczęły się działania zniechęcające i szefostwo namawia, żeby sprawę załatwiać przez dział HR. Teraz szef korporacji wydał oświadczenie, że sprawę odda zewnętrznym audytorom, którzy mają rzekomo bezwzględnie wytępić zjawisko. Wszystko, byleby nie doszło do utworzenia związku zawodowego.

Oczywiście wpływ na zmianę tonu ma gwałtowny spadek cen akcji korporacji. Jednak początkowo akcjonariusze ignorowali sytuację, myśląc, że korpogadka odwróci uwagę od sprawy, jak zawsze. Tym razem skala wściekłości i buntu okazała się ponadprzeciętna. Kilka kancelarii prawnych pozwało też w imieniu akcjonariuszy szefostwo firmy o doprowadzenie do utraty wartości akcji z powodu słabego zarządzania.

Jeśli osobom pracującym w Activision Blizzard uda się wywalczyć trwałe zmiany i pozostać jako zorganizowana siła, może to mieć olbrzymi wpływ na całą branżę, która od dłuższego czasu ma kłopot z dyskryminacją i wyzyskiem. Dotyczy to wszystkich wiodących firm, nie tylko jednej. Dlatego ta sprawa budzi tak ogromne emocje i zainteresowanie. Osoby pracujące w innych firmach przyglądają się temu uważnie i analizują, które środki walki są najskuteczniejsze. Jak zwykle okazuje się, że największy wpływ ma zbiorowy, zorganizowany bunt.

Tak jak na zamieszczonym obrazku.

Xavier Woliński