Ragnarök już się znudził

Żeby uchwycić emocje, którymi targana jest obecnie PO i jej zaplecze publicystyczne, trzeba zrozumieć, że oni walczą na śmierć i życie z Hołownią.

Jak wynika z sondaży, m.in. tego bardziej szczegółowego z Oko.press, elektorat PO jest dosłownie pochłaniany przez Polskę 2050 Hołowni. Wojna z Lewicą, jest poniekąd wojną zastępczą. Ktoś musi być winny porażki ich strategii, Hołownia jest za silny, więc będą kopać słabszego. Taka polska tradycja.

Podejrzewam, że wykombinowali z jakichś swoich badań, że muszą umocnić się w swoim betonowym elektoracie, zanim pójdą na wojnę z Hołownią, który jest ich podstawowym wrogiem. Nie, nie PiS. Zawsze najważniejszym wrogiem dla partii jest nie ten ideologicznie odległy, ale ten który zabiera jej elektorat, bo elektorat dla partii jest wszystkim. Hodowanie i utrzymywanie w zagrodzie elektoratu to jest podstawowy cel polityka, a nie wygrywanie z przeciwnikami ideologicznymi. Walka z PiS służy tu wyłącznie temu celowi „hodowlanemu”.

Hołownia sprytnie wymigał się od jasnej deklaracji w sprawie Funduszu Odbudowy. Tak jak od większości odpowiedzi na jakiekolwiek istotne pytania. Jest za, a nawet przeciw. „Oni się kłócą, a ja tutaj pracuję nad programem” – taki był jego ostatni przekaz do wyborców na Facebooku. Nikogo oczywiście niemal ten program nie interesuje, natomiast przekaz poszedł jasny: „Oni się gryzą, my nad czymś tam pracujemy”.

To mu służy, bo jak pisałem we wcześniejszych tekstach, jest na etapie pustego naczynia do którego wyborcy mają wlewać swoje dowolne fantazje na temat „dobrego polityka”. Każde zajęcie jasnego stanowiska kogoś może odstraszyć, więc bezpiecznie nie mieć żadnego. To oczywiście strategia tymczasowa, bo jak dostanie się do parlamentu, to już będzie musiał nabrać „jakości” i konkretu. A wtedy tego rodzaju formacje zbudowane przeżywają kryzys (Palikot, Kukiz, itd.).

Na razie jest jak jest. PO nie umie znaleźć sposobu na Hołownię, więc atakuje parlamentarną Lewicę, żeby się jednocześnie odróżnić od niej i zabetonować swój „kodziarski”, najbardziej fanatyczny elektorat. „Walczymy z PiS nawet kosztem kasy z Unii, nawet choćby po trupie Unii, bo walka z PiS to nasz jedyny sens istnienia. To nie jest zwykły czas polityczny. To jest armageddon, ragnarök, ostateczne starcie”. PiS też tak robi cyklicznie.

Ale najważniejszy bój dopiero przed nimi. Hołownia czeka, a on się tej narracji manichejskiej skutecznie próbuje wymykać. I na tym wygrywa. Bo ile lat można żyć na polu bitwy w ramach Wojny Ostatecznej.

Xavier Woliński