Antyelitarność polska i jej potencjał polityczny

Grafika: Christoph Roser at AllAboutLean.com under the free CC-BY-SA 4.0 license.

Ponad połowa ankietowanych ma złe skojarzenia ze słowem „elita” – wynika z sondażu IBRiS dla Onetu. Zaledwie 16,7 proc. słysząc to słowo, ma pozytywne odczucia.

54 proc. ankietowanych ma z kolei „zdecydowanie złe” lub „raczej złe” skojarzenia. 29,3 proc. reaguje neutralnie. Najgorsze skojarzenie z tym słowem mają najstarsi obywatele (w grupie ponad 70. lat odsetek, który odpowiedział w sposób negatywny, wyniósł aż 80 proc.) oraz najmłodsi (w grupie wiekowej 18-29 krytyczne skojarzenie ze słowem „elity” ma 64 proc.).

W tej „antyelitarności” odbija się też kontekst klasowy. Wyraźna różnica pojawia się wśród podziału ankietowanych według zamożności i osiąganych zarobków Aż 85 proc. osób zarabiających mniej niż tysiąc zł netto miesięcznie ma negatywne skojarzenia ze słowem „elity”. W grupie zarabiającej między cztery a pięć tys. ten odsetek spada do zaledwie 24 proc.

Krytyka elit nie dotyczy jednak wszystkich grup „elitarnych” w takim samym stopniu. IBRiS w swoim badaniu rozróżnił cztery grupy elit. Najlepiej oceniane są elita naukowa i kulturalna. Najgorzej – polityczna.

Negatywne opinie o elitach politycznych wyraża aż 77,3 proc. ankietowanych. O elitach politycznych pozytywnie myśli zaledwie 10,2 proc., natomiast 12,5 proc. badanych ma stosunek neutralny wobec takiego pojęcia.

Nielubiani politycy

Negatywne odczucia pojawiają się szczególnie wśród wyborców opozycji (90 proc. z nich ma negatywne skojarzenia z określeniem „elita polityczna”) oraz niezdecydowanych (tutaj krytyczny odbiór można zarejestrować aż u 84 proc. badanych). Wskaźnik jest nieco niższy wśród sympatyków Zjednoczonej Prawicy i wynosi 56 proc.

44,1 proc. badanych uznało, że elity są potrzebne, tylko powinny być wymienione na inne. Ale co interesujące aż 34,8 proc. ankietowanych uznało, że elity w ogóle są niepotrzebne, co wskazuje na spory równościowy i wolnościowy potencjał istniejący w społeczeństwie.

Kto więc nie chce elit w społeczeństwie? Najwyższy odsetek jest wśród najbiedniejszych respondentów, którzy zarabiają mniej niż 1000 zł netto miesięcznie. Tutaj potrzeba istnienia tej grupy wynosi zaledwie 14 proc.

Nieco lepiej wypadają elity kulturalne. Tutaj negatywna ocena tej grupy wynosi już tylko 21,4 proc. Pozytywną opinię wyraża 32,7 proc. respondentów. Znów duża grupa ankietowanych nie ma na ten temat zdania – jest to aż 45,9 proc.

Najlepiej ocenianą grupą wśród elit, są elity naukowe. Tutaj negatywna ocena została wyrażona przez co szóstą osobę (16,6 proc.). Zdecydowanie więcej głosów jest pozytywnych (36 proc.). 47,4 proc. nie ma wyraźnej opinii.

Te badania są bardzo ciekawe i mają spory potencjał polityczny. Wszystko zależy od tego, czy uda się tę antyelitarność przekazać tak, żeby miało to wymiar społeczny. Żeby zaczęło przejawiać się nie tylko w formach negacji, ale także pozytywnego działania wspólnego.

Nie potrzebujemy „elit”, które dyktują nam co robić. Potrzebujemy współpracy i współdziałania. Różni politycy próbują wykorzystać „antyelitarne” sentymenty, ale niech uważają, bo łatwo mogą stać się obiektem ludowego gniewu. Politycy często siedzą w swoich banieczkach klakierów i fanbojstwa, ale prawda jest taka, że większość mieszkańców Polski nie ma do nich za grosz zaufania. A świat nie kończy się na ich fanpejdżach i wychwalających ich biuletynach partyjnych zwanych „mediami opiniotwórczymi”, co może wywołać złudne poczucie powszechnego uwielbienia i bezwzględnego poparcia.

Teraz chyba dla was może być bardziej zrozumiałe, dlaczego nie wiążę się z tak nielubianą formacją jaką jest „polityka partyjna”. Wolę tworzyć przestrzeń spotkania ponad tymi fanbojskimi grajdołkami. Przestrzeń dla osób o rozmaitych zapatrywaniach. Tutaj leży ogromny potencjał zupełnie niemal niewykorzystany.

Xavier Woliński