Czy PiS pożre Konfę po wyborach, czy raczej odwrotnie?

Niektóre osoby mówią, że za bardzo koncentruję się na potencjalnym sojuszu PO-Konfederacja. Owszem, pisałem o tym sporo, bo uważam, że ta opcja jest słabo rozważana w mediach i niemal wszyscy traktują sojusz PiS-Konfederacja za bardziej oczywisty.

Jednak oczywiście PiS może spróbować powtórzyć numer, jaki wywinęła Giertychowi i LPR. Wówczas Giertych, wiedząc czym to się może skończyć, opierał się długo przed zakusami Kaczyńskiego i spółki. W tej sytuacji PiS zaczął „podbierać” posłów mecenasowi, więc ten w końcu się złamał i wszedł do rządu. Jak to się skończyło, wiadomo. Pożarciem przez PiS LPR i przejęcie sporej części jego elektoratu Podobnie było z Samoobroną, choć tutaj walka była o wiele bardziej brutalna i skończyła się dla samego Leppera o wiele bardziej tragicznie niż dla Giertycha, który znalazł sobie nowych libkowych patronów.

Tyle że to jednak nie jest 2006 rok, PiS ma swoje narastające problemy, jest zużyte i zmęczone, a Konfiarze zaś czują raczej wiatr w żaglach, Bosak z Mentzenem znają też już historię LPR. PiS-owi może się udać przekupstwo poselskie, ale wcale nie musi. Może udać mu się przekonać kilku posłów Konfy, ale nadal brakować większości do stabilnych rządów.

Tymczasem Konfederaci wiedzą, że są w idealnej pozycji, bo z każdym z tej prawicowej polskiej rodzinki, czy z PO, czy z PiS, na różnych zasadach mogą się dogadać i będą podbijać stawkę. Zawsze mogą poczekać na kryzys parlamentarny, niezdolność nowego układu do wyłonienia rządu i grać na przyspieszone wybory. W kontekście chaosu jaki powstanie, mogą dostać jeszcze większą premię jako „trzecia siła”.

Owszem, chcą się nachapać, bo jak pewien zwolennik Konfederacji zauważył „oni jeszcze nie zdążyli się nakraść”. Ale mogą poczekać i potem zgarnąć większą pulę. Jeśli oczywiście wiatr nadal będzie im wiał w brunatne żagle jak dotąd. Nic nie wskazuje na razie jednak na to, żeby było inaczej. Wszak akcja polaryzacja poszła zgodnie z planem. Silna PO, silne PiS, no i silna Konfederacja, która opowiada androny o „wywracaniu stolika”, choć tak naprawdę chce przy nim usiąść i konsumować. Ale naiwni się na to łapią, jak wcześniej na bajki Kukiza.

Ktokolwiek wejdzie jednak w konszachty z Konfederacją tylko pogłębi ten chaos, a cyrk sejmowy będzie jeszcze większy niż zwykle. Jeśli wynik Konfy nadal będzie taki jak jest, albo wyższy w wyniku wyborów, to wszyscy będą o nią zabiegać.

I niech nikogo nie zwiodą mejle Dworczyka w kontekście negocjacji z Konfederacją. To oczywiste, że Konfiarze rozmawiają z PiS. Ale nie bądźmy naiwni, podobne rozmowy toczą się także z PO, ale nikt jeszcze się u nich nie włamał do odpowiedniej skrzynki. Tak wygląda polityka. Dla gawiedzi spektakl i wielkie słowa, a za kulisami przy wódeczce ustalanie podziału tortu. Nic nowego tutaj nie ma, czego wcześniej już nie widzieliśmy.

Tak więc wszystkie opcje są na stole. Prawicowiec z prawicowcem jakoś się dogada. I będzie niestety tak, że to Konfa wybierze, kto będzie rządził. A to wszystko na bazie rozmaitych układów i ustaleń, których oczywiście publika nie będzie świadoma. Kto, co i za ile dostanie. Reszta to tylko widowisko i sejmowy jarmark.

Xavier Woliński