„Dekomunizują” solidarność pracowniczą i bohaterów wojennych

Źródło: www.rybnik.com.pl

Od jakiegoś czasu grupa 161 Crew prowadzi kampanię #walkaklas. W różnych miejscach kraju pojawiają się, w związku z tym, odpowiednie plakaty.

Tymczasem w Rybniku „zszokowany czytelnik” pyta redakcję lokalnej gazety, czy hasła w rodzaju „Solidarność pracownicza zamiast nacjonalizmu” to aby nie „propagowanie komunizmu”. Sprawą zajmowała się ponoć policja, ale na razie stwierdziła, że chyba propagowania jednak nie było.

Niedawno w Jaworznie IPN doprowadził do usunięcia pomnika bohatera wojennego Jana Martyniaka w ramach „dekomunizacji”, bo był członkiem Gwardii Ludowej WRN. Zginął w czasie odbijania z niemieckiego obozu angielskich lotników. Oczywiście nasz poziom edukacji historycznej jest tak niski, że mało kto już pamięta, że Gwardia Ludowa WRN to była organizacja Polskiej Partii Socjalistycznej, a sama formacja była jednym z głównych filarów Armii Krajowej (w sile niebagatelnej, bo odziały GL WRN liczyły w 1944 roku na całym obszarze okupowanym ok. 42 tys. żołnierzy).

Tak więc IPN teraz z braku już chyba realnych problemów, dekomunizuje bohaterów walczących z niemieckim nazizmem.

Zawsze uważałem, że naiwnością były twierdzenia, że IPN będzie służył wyłącznie do eliminacji najbardziej skrajnych przykładów stalinowskiego terroru. Instytut został powołany przez prawicę, żeby wyczyścić z głów ludzi obecność jakiejkolwiek lewicy w tym kraju (co się, jak widać, w dużym stopniu niestety powiodło). Waryński, Okrzeja, Martyniak, mnóstwo innych. Wszyscy stali się ofiarami nagonki tej orwellowskiej (tym razem dosłownie, a nie w przenośni) instytucji. „Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość” – ostrzegał brytyjski socjalista, autor „Roku 1984” oraz „W hołdzie Katalonii”.

Tutaj nie ma czego naprawiać i reformować. Od dawna uważam, że IPN należy zlikwidować, akta przekazać (wraz ze środkami i infrastrukturą) odpowiednim instytucjom zajmujących się archiwistyką, a działalnością naukową mają się zajmować odpowiednio dofinansowane wydziały uniwersyteckie, a nie jakieś prokuratorsko-ideologiczne twory.

I teraz czemu się dziwić, że kampania w której chwali się pracowniczą solidarność ludziom kojarzy się z „totalitaryzmem”. Pranie mózgów i inżynieria społeczna na niewiarygodną skalę, która odbywa się w tym kraju i w całej Europie wschodniej, zbiera swoje żniwo. Otępieni propagandą ludzie nie znają swojej historii, nie wiedzą skąd i dokąd idą oraz przyjmują ideologię swoich panów jako własną.

Czytajcie póki możecie, bo kto wie, czy mnie też kiedyś nie „zdekomunizują”. Przecież również uważam, że solidarność pracownicza jest najważniejszą bronią, jaką posiada zwyczajny człowiek w walce o godne życie.

Xavier Woliński