Jak libkowa konserwa manipuluje debatą publiczną

W libkowych mediach kolejny dzień trwają „głębokie” rozważania, czy afera związana z Wojtyłą pomoże, czy nie pomoże PiS-owi. Wszystko, cały ten młyn, wszystkie rozważania etyczne, gospodarcze, polityczne, światopoglądowe muszą się zawsze kręcić wokół tego jednej libkowej fiksacji: „Czy to pomoże, czy nie pomoże odsunąć PiS od władzy”.

Ludzie, mówimy o krzywdzeniu dzieci, o wieloletnich zaniechaniach lub czynnym współudziale jednej z najważniejszych instytucji w tym kraju i współudziale szefostwa tej instytucji. To jest temat poważniejszy niż bieżąca rozgrywka polityczna i te wasze przepychanki w restauracji sejmowej! Wasze „rozważania przy wódce”, nie powinny odwracać uwagi od kwestii najważniejszej, czyli ofiar. One nie są waszym „nawozem” politycznym pod kampanię wyborczą. One domagają się wreszcie prawdy i sprawiedliwości.

Poza tym libkowa konserwa za każdym razem, gdy pojawia się temat, który wykracza poza ich wyobraźnię rodem z kruchty i rekolekcji u Dziwisza, zaczyna to samo zawodzenie. „Aborcja” pomoże PiS-owi, „prawa człowieka” pomogą PiS-owi, mówienie o prześladowaniu osób LGBT+ pomoże PiS-owi, krytykowanie Kościoła pomoże PiS-owi itd.

Rzekomo mówienie o fundamentalnych sprawach dotyczących autonomii człowieka ma pomóc PiS-owi i doprowadzić do „porażki demokracji” (co to za „demokracja” wobec tego?). Przypadkiem wszystkie te tematy wychodzą poza ich konserwatywny, zgrzybiały światopogląd. Rzekomo one „odwracają” uwagę od „ważniejszych” spraw, typu afery i przekręty pisowskich kacyków.

No więc może przypomnijmy, że jedyne w czasie rządów PiS realne i trwałe tąpnięcie sondaży tej partii wywołał nie kolejny sensacyjny tekst odpalony w libkowym medium, który już na pewno, już zaraz obali rząd, ale wyrok Trybunału Konstytucyjnego w kwestii aborcji.

Opowiadanie ludziom, że politycy kradną, to jak opowiadanie, że słońce rano pojawia się na niebie. To są oczywiste oczywistości. Ludzie więc podejmują wybory wbrew tej świadomości, biorąc pod uwagę głównie inne czynniki. Oczywiście, robota dziennikarzy, którzy to naświetlają jest istotna, bo polityków trzeba rozliczać i patrzeć im na ręce. Ale trzeba mieć infantylne wyobrażenie o polityce, żeby uznać, że te wszystkie afery i aferki to jest podstawa wyborczych decyzji.

Tymczasem libki i ich media cały czas wierzą w to, że już ta kolejna afera „zmiecie rząd”. Nie ważne, że przez ostatnie długie lata okazało się to nieskuteczne. Walą dalej głową w mur. To oczywiście samo w sobie nie byłoby złe, gdyby zaraz przy tym nie pojawiała się opowieść, że „należy wyciszać wszystkie inne tematy, bo odwracają uwagę od afer”. A dotyczy to głównie kwestii podważających konserwatywne status quo. Kobiety, osoby LGBT, a zwłaszcza T, mają siedzieć cicho, bo panowie akurat prowadzą „poważną polityczną kampanię” wokół tysięcznej afery z udziałem polityka PiS.

No więc jeszcze raz. Jedyne realne, wielopunktowe i trwałe tąpnięcie w sondażach wywołał wyrok TK i masowe, niewidziane nigdy w tym kraju, jeśli chodzi o liczbę zaangażowanych miejscowości, protesty. Od tego czasu PiS może zapomnieć o marzeniach na temat większości konstytucyjnej, co jeszcze chwilę przed wyrokiem w sprawie aborcji było całkiem realne, bo sondaże zbliżały się do 50 procent.

Tak więc to nie „kronika kryminalna”, ale uderzenie w podstawowe poczucie bezpieczeństwa i godności ludzi spowodowało to tąpnięcie. Czyli pogardzana przez nasze elitki POPiS-owe „obyczajówka” silnie związana także z kwestiami ekonomicznymi (tąpnięcie najgłębsze nieprzypadkowo wystąpiło wśród osób zarabiających na głowę do 1000 zł).

Od tego czasu nie wydarzyło się niczego na podobną skalę. Tymczasem, główna siła opozycyjna ustami swojego lidera ogłasza program skierowany głównie dla banków i „przedsiębiorców”. To nie budzi jakichś poważnych dyskusji, jak ten program, wąsko sprofilowany pod bardzo określone grupy społeczne, wpłynie na utrzymanie przez PiS pozycji.

Jak przegrają, to oczywiście nie będzie wina tych durnot wygadywanych przez Tuska z przyległościami, ale wina „radykałów”, którzy poinformowali świat, że Wojtyła wiedział i że „lewacy” mieli czelność „ujawnić” tajemnicę poliszynela. Wszyscy o tym wiedzą, co się działo na plebaniach. Niektórzy tylko to próbują aktywnie wypierać, przy wsparciu konserwatywnych polityków i mediów. Ale wiedzą wszyscy, to żadna sensacja tak naprawdę i nie to jest najważniejsze w kwestii siły czy słabości PiS. Ale to, że libki nie mają niczego ludziom do zaoferowania, oprócz opowiadania w kółko, że PiS jest zły, a politycy kradną.

Xavier Woliński