Każdy by chciał pracować 500 metrów od domu. Chodzić do pracy pieszo, wpadać do domu na drugie śniadanie, po pracy uprawiać z dziećmi ogródek i razem gotować kolację.

Ale z punktu widzenia PKB lepiej jest, jeżeli pracuje pan 50 kilometrów od domu. Wtedy masę czasu i pieniędzy pochłaniają dojazdy. Żywi się pan oczywiście na mieście. […] Z dziećmi siedzi płatna opiekunka, ogródkiem musi się zajmować ogrodnik. A w dodatku chętnie bierze pan nadgodziny, albo drugą pracę, bo wciąż brakuje panu na to wszystko pieniędzy. […]

A przecież kiedy […] całe nasze życie zostanie sprowadzone do zarabiania i wydawania pieniędzy, staniemy się najbardziej nieszczęśliwymi, najbardziej samotnymi i absurdalnymi stworzeniami na świecie

Zygmunt Bauman

Postać Michaiła Bakunina nie mieści się w tym stuleciu, w którym przyszło mu żyć. Nie mieści się nawet w dwóch stuleciach. Bakunin jest człowiekiem trzech stuleci. Po pierwsze – jest jak najbardziej człowiekiem swojego XIX wieku, stulecia filozofowania, barykad, romantycznych powstań. W carskiej Rosji Bakunin był typowym „zbytecznym człowiekiem”, za to w życiu społecznym Zachodu czuł się jak ryba w wodzie. Był niestrudzonym polemistą i spiskowcem w czasach, gdy nawet liberałowie i konserwatyści spiskowali. Jednakże w tym XIX wieku Bakunin z wprost niezwykłym darem przewidywania rozmyślał o problemach XX wieku. Szkicował scenariusze rosyjskiej rewolucji, które w wielu punktach zostały urzeczywistnione w 1905 i w 1917.

Bakunin przestrzegał o konsekwencjach jakie pociągnie za sobą państwowy socjalizm z taką dokładnością jakby przebywał w stalinowskim ZSRR, a po drodze przejechał przez nazistowskie Niemcy.

Jednakże XX wiek nie stanowi granicy jego intelektualnych podróży. Rysował obrazy nowego społeczeństwa, w którym nie będzie ani kapitalistycznego ani państwowego ucisku, gdzie będą dominować towarzyskie związki i robotnicza samorządność. XXI wiek stawia zagadnienie budowy nowego społeczeństwa, i futurolodzy są zmuszeni odkrywać to, o czym pisali Proudhon i Bakunin…

Aleksander Szubin, Człowiek trzech stuleci…