Koniec szkodliwego programu Mieszkanie Plus

Likwidują program Mieszkanie Plus, a minister Buda, czarująco, ogłasza, że „Program nie wypalił”. Ot, zwyczajna sprawa, „nie wypalił”, zdarza się, a w ogóle „on w tym procesie nie uczestniczył”, więc, co co w ogóle wam chodzi?

A może nie musieliby teraz wycofywać się rakiem z tego szkodliwego programu, gdyby jednak słuchali uwag organizacji lokatorskich, które miały w trakcie jego powstawania bardzo poważne zastrzeżenia. Ale oni zazwyczaj zachowują się jak na dworze sułtana, albo w gospodarce folwarcznej. Pan daje, pan mówi, a reszta ma słuchać, bo z natury przecież jest głupsza, a on wszechwiedzący.

To nie jest pierwszy raz, kiedy w mieszkaniówce polegli, bo nie słuchali bardziej doświadczonych i mądrzejszych od siebie. Ludzi, którzy tym się zajmują od lat i mogą przewidzieć, jak papierowe deklaracje będą działały w praktyce.

Niestety, program jest zwijany, ale jego skutki prawne pozostaną. Tak się składa, że wprowadził bardzo poważny wyłom w prawie lokatorskim, praktycznie w tym obszarze znosząc najważniejsze lokatorskie zabezpieczenia. Organizacje lokatorskie ostrzegały, że w przypadku poważniejszego kryzysu, człowiek wylądować może praktycznie na bruku. Nie chcę wchodzić w szczegóły, żeby nie doradzać landlordom, bo wiem, że są tacy, którzy intensywnie czytają, co piszę.

W każdym razie tak to jest często z rozwiązaniami PiS. Czasem potrafią nawet zdiagnozować jakoś problem, ale w praktyce to wszystko utytłane dalej w neoliberalnym sosie. Ciągle pojawią się jakieś „wrzutki”, które rozwalają nawet nienajgorsze wstępnie pomysły. Dlatego zazwyczaj wstrzymuję się przed oceną rozmaitych pomysłów tego rządu (i każdego innego), przed tym zanim zobaczę w praktyce, jak te rozwiązania działają.

Przypominam, że problem mieszkaniowy, to jest kwestia, która ma wpływ na wszystko inne. Nie da się nawet porównywać dochodów ludzi, bez uwzględnienia tego, ile wydają np. na czynsz. Czy mają swoje mieszkanie nieobciążone kredytem, czy nie mają. Jedna osoba może zarabiać mniej niż druga, ale jeśli ma własne mieszkanie to jest w o wiele lepszej sytuacji niż ta, która musi wynajmować.

Niestety po rozmowach z politykami i urzędnikami mam wrażenie, że albo udają, że nie rozumieją problemu, albo mają własny interes, żeby go nie rozwiązać. Ilu żyje z deweloperki albo najmu mieszkań? Po co mają stworzyć działający program? Przecież to by mogło ograniczyć wzrost cen najmu, albo ceny mieszkań? Po co to komu? Lepiej nie zabijać kury, która znosi już nawet nie złote, ale diamentowe jaja.

Xavier Woliński