Korwin kończy z hukiem

Ale powiedzcie, czy nie pięknie i z hukiem Korwin z ekipą schodzą ze sceny. Aż miło popatrzeć, że dla korwinistów inba liczy się ponad wszystko.

Sprawa ukraińska rozdarła całą skrajną prawicę po tradycyjnych liniach sięgających Dmowskiego.

A rzecznik, który wyleciał, bo poparł „socjal dla Ukraińców”, co ma oznaczać zdaniem szefostwa partii poparcie dla „socjalizmu”, to jest wisienka na torcie. No i poparł sankcje na państwo Łukaszenki oraz nazwał Putina zbrodniarzem. Tego już za wiele dla miłośników ciężkiego, państwowego kija, mylnie zwanych „wolnościowcami” w prawicowych, również w libkowych mediach.

Zawsze mnie to zadziwiało, jak można być jawnym miłośnikiem rozmaitych satrapów od Franco po Putina i uchodzić za wolnościowca. A mnie wyzywać od pogrobowców Stalina, bo uważam, że każdy ma prawo do bycia sobą, do dachu nad głową i godnego życia.

Korwinistom było zawsze wolno więcej, bo w wielu kwestiach tylko wyciągali ekstrakt z dominujących w tym kraju obiegowych opinii np. w kwestiach gospodarczych. Balcerowicz uznał Korwina za jednego ze swoich ulubionych autorów i zamieścił jego tekst w swojej antologii najlepszych tekstów liberalizmu.

Tak to wygląda. To są wszystko swojaki, z jednej prawicowej rodziny.

Xavier Woliński