Kto uwierzy Trzaskowskiemu?

Dzisiaj Trzaskowski był w miejscowościach na Mazowszu w których wygrywał Duda. W Faktach TVN pojawił się z tego materiał. Tym razem zwolenników Dudy nie przedstawiono jako rozwrzeszczanej ciemnej masy, ale dano im się wypowiedzieć zwyczajnie.

Dlaczego nie zagłosują na Trzaskowskiego? “Ponieważ jest kandydatem bogatych, a nie nas biednych”, “Ponieważ zabierze świadczenia”. Reporterka podkreślała, że obiecał nie zabierać. Na to padła odpowiedź: “Ale kto mu w to uwierzy?”

I to była chyba najuczciwsza rozmowa jaką widziałem w tym cyrku wyborczym od dłuższego czasu. To jest problem konfliktu klasowego. Możemy się na lewicy wściekać, możemy się obrażać na zafałszowaną świadomość itd. Ale trzeba w końcu się z tym uczciwie zmierzyć, a nie udawać, że problemu nie ma, a każdego, kto go porusza zapędzać do rogu.

Oczywiście, nie wszyscy biedni głosują na Dudę, nie wszyscy robotnicy głosują na Dudę. Ale w dużym stopniu podział klasowy się nakłada na ten konflikt polityczny między dwiema prawicami. Czy mi się to podoba? Nie podoba mi się. Ale w tych dwóch odpowiedziach danych reporterce jest też wskazówka dla lewicy jeśliby chciała dotrzeć z powrotem do swojego naturalnego kontekstu klasowego. Musi być wiarygodna i musi stać po stronie klasy pracującej i niezamożnych, a nie po stronie bogatych.

Aby tego dokonać nie może dać się skleić z establiszmentem liberalnym, bo inaczej umrze. To jest proste jak dwa dodać dwa. PO nie odda wielkomiejskiego zaplecza, ani nie odda inteligenckiego zaplecza. Lewica natomiast musi w końcu zauważyć toczący się konflikt klasowy w tym kraju i odpowiednio się ustawić w nim.

I nie, to nie oznacza ludomańskiego schlebiania wyobrażonemu “konserwatyzmowi” klasy pracującej, jakby chcieli niektórzy. Nie chodzi o to, żeby stać się drugim PiS-em. Natomiast wymaga to jednoznacznego opowiedzenia się po określonej stronie konfliktu ekonomicznego. Po stronie która znajduje się w sprzeczności z interesem większości zaplecza PO. I to doprowadzić musiałoby do zwarcia ze sporą częścią liberałów i liberalnych mediów, które i tak lewicy nienawidzą oraz jednocześnie starcia z PiS o klasę pracującą, która została zawłaszczona przez socjalkonserwę.

Bez tego nie ma lewicy i tyle. Nie ma innej drogi po prostu. Cokolwiek się komuś wydaje. Walka musi być brutalna i wymaga odważnych ludzi do tej roboty, którzy nie boją się zerwania często ze swoim własnym środowiskiem.

Xavier Woliński