Lewica jak kozioł ofiarny

Lewica to od zwycięstwa PiS worek treningowy dla liberałów z okolic Koalicji Europejskiej i jej mediów.

image

The Scapegoat, by William Holman Hunt, 1854

Ponoć, ta zmarginalizowana w zdominowanym przez różne odcienie prawicy
kraju, lewica odpowiada za całe zło, za PiS, za wzrost nacjonalizmu,
jest głupia, jest beznadziejna, trzeba ją przypalać papierosami i
przeciągać pod kilem. Ta śmieszna lewica kaszkietowa, lewica oszołomska,
lewica jakaś taka niefajna, za mało europejska, lewica nadmiernie
krytyczna, lewica przeintelektualizowana, lewica żłopiąca hektolitry
latte. I jakie tam jeszcze kalumnie naszym liberałom podrzuci konserwa.

Wszak to z nią liberałowie z lubością dyskutują na Twitterach i to
wobec konserwatywnej prawicy całą swoją dyskusję pozycjonują i w czasie
tych wielodniowych debat internalizują sobie część pojęć wylansowanych
przez ultraprawicę. Zaczęło się zresztą jeszcze w czasach
przedinternetowych, kiedy to protoplaści PO wchłonęli i przyjęli jako
własne takie pojęcia jak “żołnierze wyklęci”, czy “kompromis aborcyjny” i
potem dzielnie te pojęcia wdrażali za pomocą ustanowionych przez siebie
instytucji w rodzaju IPN.

No więc siedzimy sobie tutaj na
marginesie i socjaldemokraci z Razem (oraz socdemy poza Razem), a także
lewica na lewo od socdemów, czyli autentyczne “lewactwo”, takie jak ja i
okazuje się ciągle jesteśmy za silni. Ciągle trzęsiemy sceną
polityczną, to przez nas PiS rządzi, to przez nas konserwa rośnie.

Zamiast, jak Schetyna przykazał, wielbić żołnierzy wyklętych, ukazujemy
prawdę o tym, że to ideologiczny konstrukt w ramach którego prawica
chciała schować swoich zbrodniarzy w rodzaju Burego mieszając ich z
bohaterami w rodzaju Pileckiego. Zamiast kazać kobietom stać przy garach
i rodzić dzieci na chwałę Polski, coś bełkoczemy o prawach
reprodukcyjnych i niszczymy “kompromis aborcyjny”, co denerwuje konserwę
niepotrzebnie i instytucjonalny Kościół nastawia przeciwko liberałom.

Za mało podobno jesteśmy też “ludowi”. Zamiast iść z rzekomym “ludem”
przeciwko islamowi i uchodźcom, bełkoczemy coś o prawach człowieka bez
względu na wyznanie. A przecież w imię “oświecenia” powinniśmy walczyć
ze wszystkimi religiami. Niewątpliwie znajdzie to szerokie zrozumienie w
“ludzie”, jak zaczniemy bawić się w gimboateistów i atakować wszystkich
wierzących, bo sobie jakoś tam próbują po swojemu poradzić z lękiem
przed śmiercią. Czym innym bowiem jest krytyka religii, a czym innym
jest bezpardonowy atak na człowieka, bo w coś wierzy. Mnie, jako
ateiście, jest obojętne w co kto wierzy, ważne co robi w praktyce.
Ateistyczne Czechy nie mają szczególnie mniej oszołomskiej polityki niż
katolicka Polska, czy protestancka Anglia. Gdybym poszedł tym torem, to
bym nie mógł działać wśród ludzi w ogóle, gdybym musiał za każdym razem
wyciągać miecz niewiary, kiedy ktoś mi powie, że wierzy w Boga, Allaha,
czy innego Zeusa.

Tak samo rzekomo lewica jest dla liberałów raz
“za bardzo socjalna”, a raz “za mało ludowa”. Rzekomo ja działając na
prowincji (Wrocław to dla mnie stolica prowincji i jestem z tego dumny)
codziennie wśród lokatorów (także wierzących, czasem głosujących na PiS,
mających różne uprzedzenia), wiem mniej na temat tego “ludu” niż modny
pan dziennikarz z poczytnego tygodnika warszawskiego i mniej wiem jak
się “przypodobać” temu ludowi.

Niektórzy publicyści zapominają,
że PiS zwyciężył “w ludzie” głównie (jak wynika z wszystkich znanych mi
badań) dzięki programowi gospodarczemu, a “szczucie islamem i LGBT”
miało znaczenie marginalne. Głównie było istotne dla wykształconych
publicystów ultraprawicowych mediów z wielkich miast. A liberałowie spod
znaku KE przegrali, bo nie dość, że przez nich najwięcej w Europie
pracowników robiło na śmieciówkach (i nadal robi niestety, bo PiS tylko
markuje tu robotę), przerzucili koszt kryzysu na młodych, którzy
mieszkają z rodzicami albo w poststudenckich komunach, bo nie stać ich
na mieszkanie, albo zadłużają się na milion lat w bankach. Co im
zaoferowali liberałowie? Weź kredyt i zmień pracę, za komuny było nam
ciężej.

A obecnie jak się patrzy na polityków PO, to człowiek się
zastanawia, czy na stołkach nie posadził ich sam Kaczyński, bo tak
żałośnie się prezentują w starciu z PiS-em.

I za tę
niedojdowatość i nieogarnięcie zmieniającej się rzeczywistości przez
wodzów liberalnej opozycji i suflujące im media też odpowiadać ma
lewica? Chyba ktoś coś na nas próbuje wyprojektować.

Naprawdę nie
warto takich doradców słuchać. Róbmy swoje, może kiedyś uda się dzięki
ciężkiej pracy wśród ludzi odpłacić za autentyczne “grzechy” lewicy
względem ludu. Np. za to, że SLD słuchając liberalnych podszeptów
zdradziło socjalny program z którym zdobyło, mimo programowego (i
niestety niepraktykowanego) antyklerykalizmu i aborcji, 41 procent w
wyborach. Za tę zdradę cała lewica zapłaciła słono i nie ma się co
dziwić, że ludzie są sceptyczni wobec tego pojęcia.