O wycieczce Razem do Tunezji i strzale w kolano

Ostatnio reprezentanci partii Razem złożyli kwiaty pod pomnikiem zamordowanych działaczy tunezyjskiej lewicy Mohameda Brahmiego i Szukri Balida, a w swoim poście na Facebooku partia stwierdziła, że wspieranie tunezyjskiego Frontu Ludowego jest obowiązkiem lewicy. Mam nadzieję, że wynika to nie z faktu świadomej gry politycznej, ale z charakterystycznego dla europejskiej lewicy kompletnego niezrozumienia lewicy w krajach postkolonialnych. Co prawda, po moim komentarzu, „obowiązek“ został z postu usunięty, niemniej jednak warto się głębiej zastanowić nad politycznymi konsekwencjami aktu partii Razem.

image


(fot. fanpage partii Razem)

Brahmi i Balid byli panarabskimi nacjonalistami. Jednak lewica, walcząca z postkolonializmem i koncentrująca się na prawie do samostanowienia, często kompletnie nie zauważa, co dokładnie oznacza łączenie nacjonalizmu z socjalizmem (a skojarzenie nasuwa się łatwo samo) i jakie konsekwencje ideologia panarabska miała dla życia lokalnych mieszkańców innych narodowości. W krajach rządzonych przed panarabistów, jak Irak, Syria, kraje Afryki Północnej, gdzie Kurdowie, Asyryjczycy, Berberowie poddani zostali przymusowej arabizacji do tego stopnia, że w tej chwili nikt już się nie zastanawia nad faktem, że wszystkie te ludy wrzucane są do jednego, arabskiego worka. Dla mniejszości etnicznych w tzw. krajach arabskich, często to właśnie lata niepodległości były najtrudniejszymi do przetrwania, gdy nowe państwa budowały swą tożsamość na arabskiej kulturze. Przykładem działań panarabistów w Tunezji było na przykład zmienianie berberskim dzieciom imion i nazwisk w szkołach na arabskie. Nauczyciele uczący berberskiego byli więzieni.

Tyle o panarabizmie, ideologii rozciągającej się od Maroka po Irak. Teraz zajmiemy się trochę bliżej Frontem Ludowym w Tunezji i kto do niego należy. Mamy więc tu partię Demokratycznych Patriotów, której przewodził m.in. Szukri Balid. Partia ta ma swe korzenie głęboko w starej, „betonowej“ partii komunistycznej i do ideologii nacjonalistycznej dodaje antyrewizjonizm, czyli nieodstępowanie od linii „ojców założycieli“ komunizmu i otwarte głoszenie stalinizmu. Zresztą często można widzieć jej członków na manifestacjach z portretami Stalina.

Miałem okazję porozmawiać z niektórymi z nich podczas Forum Społecznego w Tunisie w 2013 i poraziła mnie ich „betonowa” postawa i pierdoły opowiadane o dyktaturze proletariatu. Niestety część przebywających również na Forum polskich przedstawicieli tzw. nowej lewicy, także z Wrocławia, dało się łatwo złapać na lep i tak bardzo chcieli znaleźć „dobrych lewaków” u arabskich braci, że w żaden sposób nie uderzyła ich nazwa „patrioci“ u lewicowej partii i otwarte nazywanie swej ideologii narodowym komunizmem. Nawet w Krytyce Politycznej, w artykule relacjonującym Forum, pojawiły się brednie o wolnościowej polityce tej partii.

Cóż znajdziemy we Froncie poza tym. Mamy Tunezyjską Partię Baas – skrzydło irackiej partii działającej ku chwale Husejna. Mamy też Partię Demokratycznej Arabskiej Awangardy – tym razem jest to skrzydło syryjskiej partii Baas, a Muhammed Brahmi, drugi z czczonych przez partię Razem, tuż przed śmiercią w 2013 r., już w czasie gdy Asad szlachtował własną ludność, upominał tunezyjski rząd, aby dążył do „normalizacji“ stosunków z Syrią. Aby jeszcze rozjaśnić sytuację, syryjska partia Baas przyjęła militarną organizację państwową opartą na organizacji nazistowskich Niemiec, a w skład rządzącej koalicji wchodzi m.in. Syryjska Partia Narodowo-Socjalistyczna, mająca w swym emblemacie swastykę.

Jakie mogą być przyczyny tego, że lewica europejska ma często tak duży problem z oceną działalności partii w krajach postkolonialnych? Główną jest jej postkolonialny kompleks. To naturalne przecież, że ruchy wywodzące się z walk o niepodległość, określają siebie jako narodowe. To naturalne, że nie mamy prawa oceniać tego, w jaki sposób same się u siebie organizują. Nie możemy też oceniać, bo przecież nie znamy dostatecznie skomplikowanej sytuacji wewnętrznej, a oni ją znają. Strach przed byciem oskarżonym o rasizm, o paternalizm to skomplikowany proces psychiczny, często wykorzystywany przez lokalnych polityków, którzy naprawdę wiedzą, jak rozmawiać z Europejczykami.

Z dyskusji z polskimi przedstawicielami nowej lewicy podczas wspomnianego forum społecznego pamiętam jak były odpierane moje spostrzeżenia dotyczące głoszonego stalinizmu i narodowego komunizmu przez partię Patriotycznych Demokratów. Odpowiadano mi, że głoszą je jedynie młodzi, że starsi widząc to, uśmiechają się z pobłażaniem, że młodzież musi się wyszumieć. Ale wystarczy trochę bardziej przyjrzeć się strukturze tej partii, by ujrzeć jej zupełne scentralizowanie, gdzie nikt nie może wypowiadać słów nie akceptowanych przez kierownictwo, gdzie wiele osób jest z niej wyrzucanych za niewielkie odchylenia polityczne. Na to odpowiadano mi, że te kraje nie mają tak długiej tradycji demokratycznej, więc trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. Dla mnie to jest właśnie rasizm i paternalizm.

Nie wiem jak wyglądało dokładnie spotkanie partii Razem z Frontem Ludowym, ale coś mi podpowiada obraz młodych, pełnych wiary aktywistów nawijanych na palec przez wytrawnych tunezyjskich polityków. Aktywiści z Razem pewnie mieli dużo dobrych chęci, a trzeba ich dużo, by stworzyć sobie obraz Frontu Ludowego jako ruchu wolnościowego.

Tak samo tworzony jest obraz zwycięskiej rewolucji tunezyjskiej, podczas której nastąpiły jedynie małe przesunięcia elit i szybki makeup kraju, a członkowie naprawdę rewolucyjnych ruchów, po wykorzystaniu ich podczas walk ulicznych i działań społecznych, z powrotem trafili do więzień. Ostatnio spotkało to mojego znajomego, tylko dlatego, że nie zgłosił swojej projekcji filmowej na policji. A co do samego Forum Społecznego, to po raz pierwszy w historii to wydarzenie, które zawsze organizowane było przez oddolne organizacje, tym razem w połowie opłacone zostało przez tunezyjski rząd. Z tego też powodu największy tunezyjski ruch prawdziwej politycznej zmiany, a o taką podobno Razem chodzi, Ruch Nieposłuszeństwa (Disobiedence Movement) wzywał do jego bojkotu i zorganizował międzynarodowe kontr-forum. Może jest to ruch dla Razem zbyt radykalny, ale na pewno bliższy, niż betonowi Patriotyczni Demokraci i partie baasistowskie. Taką mam przynajmniej nadzieję.

Walka z islamistami to jedno, ale dobieranie sojuszników tylko na takiej zasadzie, że z nimi walczą i część haseł mają lewicowych, to zupełnie coś innego. Radziłbym być bardziej czujnym, bo bardzo łatwo można stracić dobre imię i być wykorzystanym w walce dyktatur z terroryzmem. Dyktatur, które wykorzystują te walki do stłumienia rzeczywistych oddolnych ruchów wolnościowych. Tak jak to miało miejsce w Egipcie. Chciałbym też zwrócić uwagę na zawiązującą się koalicję Putina z Syrią, Egiptem i panarabskimi ruchami, także w Tunezji. Jest to ogromna fala kontrrewolucyjna, wykorzystująca jedynie islamistów.

Chyba że droga Razem wiedzie w innym kierunku. Choć raczej sądzę, że jest to totalna naiwność, pokazująca też, że partie typu Syriza, Podemos, czy właśnie Razem, nic nie zmienią i łatwo dadzą się wmanewrować i przemielić w wielkiej polityce.

Z drugiej strony chciałoby się je traktować poważnie, a nie jak nieświadome dzieci. Oczekiwałbym więc jasnej deklaracji partii Razem, co do jej stosunku do polityki partii baasistowskich , do polityki Asada i do polityki Putina, bo w powyższych kwestiach nastąpiło ostatnio dość duże zamieszanie i z prawa i z lewa i już nic nie jest w stanie nas zaskoczyć.

Blabiusz