Ani patriarchat, ani kapitalizm!
Pieter Bruegel (starszy). via Sztuczne Fiołki
Pieter Bruegel (starszy). via Sztuczne Fiołki
Nierówność niszczy demokrację.
Ani patriarchat, ani kapitalizm!
Lewadzki spiseg!
Wśród lewicy planktonowej wielkie emocje wywołało usunięcie flagi ZSRR i Komunistycznej Partii Polski z wrocławskiej demonstracji pierwszomajowej. W […]
With the abolition of private property, then, we shall have true, beautiful, healthy Individualism. Nobody will waste his life in accumulating things, and the symbols for things. One will live. To live is the rarest thing in the world. Most people exist, that is all.
Wykład z cyklu ile wart jest lajk na Fejsie dla żywego mema internetowego…
aflameoffreedom: Spanish Revolution, 1936
Ostatnia mowa Vanzettiego (Source: https://www.youtube.com/)
Prof. Hayek ma prawdopodobnie rację, twierdząc, że w tym kraju intelektualiści są bardziej skłonni do myślenia totalitarnego niż zwykli ludzie. Jednakże jednocześnie nie zauważa, albo się do tego nie przyznaje, że powrót do “wolnej” konkurencji oznacza dla bardzo wielu ludzi
tyranię prawdopodobnie jeszcze gorszą niż tą realizowaną przez państwo.Problem z konkurencją jest taki, że w końcu ktoś ją wygrywa. Prof. Hayek zaprzecza, że wolny kapitalizm nieuchronnie prowadzi do monopolu, ale w praktyce tak się właśnie dzieje. Skoro większość ludzi woli raczej państwowe kierownictwo niż biedę i bezrobocie, będzie się kierować się w kierunku kolektywizmu, jeśli ludzie będą mieli cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie.
O ile klasyczni liberałowie i konserwatyści wiążą na ogół ideę posiadania własności z ciężką pracą i zasługą, większość tego rodzaju roszczeń jest albo całkowicie fikcyjna albo niemożliwa do odróżnienia od kwestii powodzenia, czy to naturalnego, czy społecznego. Są one fikcyjne z tego względu, że większość nierówności w dochodach opiera się na dziedziczonym majątku, a dziedziczenie nie rodzi odpowiedzialności, nikt z nas bowiem nie zasługuje ani na zamożnych ani na niezaradnych rodziców, a zatem o nikim nie można powiedzieć, iż zasługuje na wynikające stąd nierówności w zakresie dochodów i czerpanych korzyści. (…)
Z tego względu sprawiedliwość w odniesieniu do podstawowej struktury społeczeństwa jest nadrzędna wobec formułowanych przez jednostki twierdzeń, iż zasłużyły sobie na bogactwo bądź większy majątek. Musimy zatem odróżnić uposażenia, jakie otrzymaliśmy od natury, zapewniające nam uprzywilejowaną pozycję w dążeniach do dobrobytu i szczęścia, od struktury społecznej, pozwalającej nam korzystać z owych możliwości.
Ja też jestem bezrobotny!
Ze strony syryjskiego ruchu anarchofeministycznego
Tutaj dochodzi do porażki [lewicowych] ruchów [antysystemowych]. To właśnie owe ruchy, bardziej niż cokolwiek innego, podtrzymywały państwa politycznie, szczególnie gdy dochodziły do władzy. Służyły one jako moralny gwarant struktur państwa. O tyle, o ile ruchy tracą poparcie, gdyż nie dają już nadziei i pewności, ludność w swej masie staje się głęboko antypaństwowa. Państwa jednak są najbardziej potrzebne nie reformatorom i nie ruchom, lecz kapitalistom. Kapitalistyczny system światowy nie może dobrze funkcjonować bez silnych państw (oczywiście, zwykle pewne państwa są silniejsze niż inne) w ramach silnego systemu międzypaństwowego. Ale kapitaliści nigdy nie są w stanie wysuwać tego roszczenia na płaszczyźnie ideologicznej, gdyż ich legitymacja wynika z wydajności ekonomicznej i zwiększania ogólnego dobrobytu, a nie z wymagania porządku ani z gwarancji zysków. W ostatnim stuleciu kapitaliści coraz bardziej polegali na ruchach, jeśli chodzi o legitymizację struktur państwowych.
Dzisiaj ruchy nie są w stanie dłużej pełnić tej funkcji. Gdyby zaś próbowały, nie mogłyby pociągnąć za sobą ludności. Widzimy więc wszędzie pojawiające się pozapaństwowe “grupy”, które same siebie ochraniają, a nawet zabezpieczają swój dobrobyt. W ten sposób weszliśmy na drogę globalnego zamętu. Jest to znak dezintegracji nowoczesnego systemu światowego, kapitalizmu jako cywilizacji. Możecie być pewni, że uprzywilejowani nie będą siedzieć z założonymi rękami i przyglądać się, jak ich przywileje znikają, nie próbując ich bronić. Możecie jednak być równie pewni, że nie są oni w stanie ich obronić po prostu jeszcze raz naprawiając system, a to z powodów, które podałem [w książce].
Świat znajduje się w okresie przejściowym. Z chaosu wyłoni się nowy porządek, inny niż ten, który znamy. Inny, lecz niekoniecznie lepszy. Tu ruchy ponownie wkraczają na scenę. Uprzywilejowani będą próbować stworzyć nowy rodzaj historycznego systemu, który będzie oparty na nierówności, hierarchiczny i stabilny. Mają przewagę w postaci władzy, pieniędzy i informacji do dyspozycji. Niechybnie sięgną po coś pomysłowego i możliwego do realizacji. Czy ruchy, wzmocnione, dorównają im?