Po co libkom teorie spiskowe?

Kolportowana przez część fanatyków libkowej opozycji, w tym niektóre jej „gwiazdy”, na Twitterze wersja, że eksplozja przy wschodniej granicy to „pisowska prowokacja” mająca na celu „odwrócenie uwagi” od inflacji, to jest coś obrzydliwego. Wykorzystywanie tej tragedii, w której, przypominam, zginęli ludzie, do nawalanki klik partyjnych to jest szczyt cynizmu.

Tak, ja też, delikatnie mówiąc, nie przepadam za rządową ekipą, ale to, co oni w tych libkowych kręgach wygadują oznacza, że ci ludzie najwidoczniej nie potrafią już merytorycznie krytykować władzy, skoro posuwają się do takich chwytów. Naprawdę, zabierzcie się też za analizowanie własnych błędów, które was blokują. Albo weźcie pod lupę rządy niektórych waszych włodarzy na prowincji. To ludzi odstrasza, a nie jakieś spiski.

Opowiadanie spiskowych teorii nie przybliży was do celu. Ale oczywiście celem niektórych jest wyłącznie przekonywanie przekonanych i robienie kariery we własnej bańce z betonu. Chyba stracili już zainteresowanie całą resztą.

Mnie też, jak każdemu, czasem zdarza się coś przestrzelić, w czymś przesadzić, ale nigdy to nie wynika z cynizmu, czy wyrachowania. Oni zaś doskonale wiedzą, że to bzdura, ale ludzie lubią sensacje o swoich wrogach, więc wiedzą, że ich banieczka łyknie każdą bzdurę o arcyszatanie z Nowogrodzkiej.

Naprawdę, zaraz zacznę wierzyć w teorie spiskowe, że tę libkową opozycję tenże „arcyszatan” sam stworzył i nią steruje potajemnie, bo gdyby nie te ich androny i wizje, to PiS dawno byłby już poniżej 30 procent.

Xavier Woliński