Wyborcza: Rządzi PiS? Znowu winne lewactwo!

Nasza “kochana” Wielowieyska przeczołguje w Wyborczej Sierakowskiego za “błędy i wypaczenia na lewicy”.

Establiszment szuka winnego. PO za bardzo podgryzać nie chce, bo
przecież to teraz “główna siła przeciw kaczyzmowi”, więc nie wypada
wypominać zbyt gorąco, że to ona pierwsza łamała konstytucję wybierając
dwóch sędziów bezprawnie (co wczoraj potwierdził Trybunał). Winnym do
kopania ma znowu być “lewactwo”, które nie dość jasno i twardo staje
przeciwko PiS.

Zamiast mówić o zamachu stanu, bredzi coś o
prawach pracowniczych, które choć zapisane w konstytucji od momentu jej
uchwalenia olewane są przez kolejne władze ciepłym moczem.

Sierakowski oczywiście daje się ustawić w roli chłopca do bicia. Coś tam
próbuje tłumaczyć, ale sam wygląda na przerażonego. Może dlatego, że
teraz za przywódców lewicy robią inteligenci z salonów, których łatwo
czymkolwiek przestraszyć, a nie twardzi aktywiści i aktywistki, którzy
niejedną pałę milicyjną/policyjną tego i poprzedniego reżimu już
posmakowali.

A to przecież my powinniśmy przeczołgiwać
Wielowieyską i jej ekipę z Wyborczej, która sama, własnoręcznie
wyhodowała Kaczyńskiego i spowodowała, że poza garstką inteligentów,
żadna “Czerwona robotnicza Wola”, jak pisałem niedawno, nie wyjdzie już
masowo w celu obrony siebie i nas przed szaleństwami prawicy.

Ciężko pracowali, żeby spuścić w kiblu “nieuniknione ofiary
transformacji” i jednocześnie zniszczyć jakąkolwiek możliwość pojawienia
się lewicowej odpowiedzi na ich problemy. Dokarmiali za to powolne
sobie środowisko SLD, które generalnie miało inne sprawy na głowie niż
obrona praw pracowniczych. Natomiast wiele energii wkładali w hodowanie
swoich ultraliberalnych partyjek w stylu Unii Wolności z Balcerowiczem
na czele.  

Gdy tylko ktoś próbował przypominać o prawach
socjalnych zapisanych w konstytucji (z ducha przecież umiarkowanie
chadeckiej a nie radykalno-lewicowej), natychmiast otrzymywał prawy
sierpowy od publicystów GW, że populista i homosovieticus. Gadomski z
Balcerowiczem zaś zajmowali się lansowaniem książek w których całą
lewicę oskarżano o faszyzm.  

Z drugiej strony, gdy anarchiści
próbowali w czasie blokad za pomocą transparentów i haseł przypominać w
czasie protestów antyfaszystowskich, że to kapitalizm tworzy faszyzm,
Wyborcza piórem swojego publicysty krzyczała, że “za rok wygwiżdżemy
anarchistów”. Bałwany.

Polityka nie znosi próżni. GW zniszczyła
albo podporządkowała swojej polityce lewicę, więc w to miejsce weszło
Radio Maryja, a potem PiS. W ten sposób liberałowie po raz kolejny w
ciągu stu lat urodzili sobie radykalną prawicę. I znowu jak temu
biedakowi, staremu liberalnemu eks-premierowi Giolittiemu, który chyba
także do końca nie rozumiał, że to on i jego wieloletnia polityka
stworzyła Mussoliniego,  jedyne co im pozostało to walić w pulpit w
parlamencie. Coś wam to przypomina w kontekście ostatnich dni?

Tak więc bezczelność środowiska Wielowieyskiej osiąga szczyty, kiedy
oskarża nieistniejącą w Polsce lewicę o to, że nie powstrzymuje PiS.
Nawet się straszą nawzajem z Sierakowskim, że elektorat przepłynie do
Nowoczesnej, dlatego lewica powinna działać jak Nowoczesna. Skąd my to
pieprzenie, za przeproszeniem, znamy? 25 lat tego samego, tylko nazwy
partii się zmieniają.

A lewica na pewno nie powinna upodabniać
się do salonu i jego kolejnych partii, ale iść w lud, walczyć z nim
codziennie, ramię w ramię, o rozwiązanie jego codziennych problemów na
osiedlach i zakładach pracy. To ciężka robota, obliczona na wiele lat.
Na pewno cięższa niż picie kawy i rozmawianie o “trudnej sytuacji Polski
w obliczu kaczyzmu”, ale inaczej nie zdobędzie się szacunku “na
dzielni” wśród ludzi, którym nigdy nie przyjdzie do głowy “przepływać do
Nowoczesnej”. Z prostej przyczyny: nie czytają Gazety Wyborczej.

/Xavier Woliński