Zombie i świetliste miasto na wzgórzu

No więc wygląda na to, że Zjednoczona Prawica aktualnie istnieje niejako teoretycznie. Coś tam robi, ale faktycznie jest bez życia. Niczym zombie, który jeszcze rusza nogami, ale jest już martwy.

Nie wiem, czy uda im się zatrzymać procesy rozkładowe, bo poszły dość daleko. Solidarna Polska i Porozumienie rozumieją, że w następnym rozdaniu mogą nie znaleźć się na listach. A na pewno nie w takiej liczbie, żeby odgrywać jakąkolwiek rolę. Kaczyński przespał kształtowanie się list, pozwolił na nadmierne umocnienie przystawek i nie ma zamiaru popełnić tego błędu ponownie.

No i teraz zarówno SP, jak i Porozumienie grają już na innym boisku niż PiS. A ten nie pozostaje dłużny. Najbardziej obecnie grilowany jest Gowin z ekipą. Chodzą słuchy, że zbierane są haki na niego i jego rodzinę. Ministerstwo Zdrowia zaatakowało posła Porozumienia Wojciecha Maksymowicza, który jest neurochirurgiem i według ministerstwa miał brać rzekomo udział w „eksperymentach na ludzkich płodach” (czyli na prawicy zarzut ostateczny, bo płody to tam jest nowy bożek). Maksymowicz odszedł z klubu PiS, ale został w Porozumieniu. Z samego PiS, jak donosi Onet, planuje natomiast odejść nawet 10 posłów.

Taki jest ogólny stan bitwy, ale to oczywiście tylko to, co widzimy na powierzchni. Zwartość „maszyny politycznej” ZP była jedną z istotnych kwestii budujących wokół nich poparcie. Już sama ta szamotanina powoduje, że odpływają od nich kolejne procenty, bo zaczynają wyglądać jak mamałyga z czasów AWS.

Tymczasem grę zaczęła Platforma, która kusi swojego dawnego kolegę Jarosława Gowina, żeby wrócił na łono libkowej masy.

„Sejm, miniona środa. Na korytarzu wpadają na siebie poseł PiS i poseł Koalicji Obywatelskiej. – Zróbcie wreszcie ten rząd techniczny z Gowinem – wypala pisowiec. – Zrobimy, zrobimy – odpowiada „platformers”. – Ale ja nie żartuję. Zróbcie, bo już nie mogę na to patrzeć – ciągnie temat polityk partii Jarosława Kaczyńskiego” – taką scenę zaobserwował dziennikarz Onetu.

Budka mówi wprost, że Gowinowcy mogą zaproponować swojego kandydata na RPO. Lewicowiec to na pewno nie będzie, bo Gowin to beton konserwatywny pod niemal każdym względem. A Platformie to obojętne, bo to partia przecież prawicowa i równie dobrze mogą „kompromisowo” wybrać kogoś takiego jak Giertych.

Tak więc nawet jak PiS upadnie, to nie ma szans, żeby cokolwiek w kwestiach dotyczących szeroko rozumianych praw człowieka na plus się zmieniło. Będzie dalej buksowanie w miejscu i opcja Jarosława Gowina: „słyszę krzyk zarodków”.

PO przebiera nogami za wszelką cenę do „rządu technicznego”. Nie mając żadnego sensownego pozytywnego projektu, kombinują jak tu wygrać za pomocą jakichś gabinetowych karkołomnych konstrukcji. Coraz głośniej domagają się powołania rządu razem z Konfederacją. Ostatnio w tekście w Wyborczej marszałek senatu Tomasz Grodzki napisał: „Dlaczegóż by cała (powtarzam: cała) opozycja nie miała stworzyć rządu w najbliższych tygodniach?”

Ikonowicz na RPO dla nich był zbyt kontrowersyjny. Braun z Bosakiem natomiast już jest spoko. Wiadomo „Paryż wart jest mszy”.

A jak już będziemy mieć ten cudowny rząd z Braunami, Korwinami i Gowinami, to: „nasz kraj ZNOWU stanie się „świetlistym miastem na wzgórzu”, szanowanym na całym świecie i roztropnie budującym swoją zasobność”.

Nie wiem, kiedy ten kraj był „świetlistym miastem na wzgórzu”, może coś przespałem. PO nie ma żadnego pomysłu na walkę z PiS poza ciągłym powtarzaniem: „żeby było jak było”. Intelektualnie jest wyjałowiona, pogrążona w marazmie. Jej zaplecze zamiast myśleć, bawi się w inkwizycję, kto jest za mało antypisowski (tak, dzisiaj Ernest Skalski znowu w Wyborczej zaatakował kolejnym tekstem Żakowskiego zarzucając mu „symetryzm” – szerzej o tym mordobiciu pisałem wczoraj, ale widać, że „wojna o Balcerowicza” się szybko tam nie skończy).

Niektórzy mnie krytykują, że ja ich za mocno szarpię, a trzeba szarpać głównie rządzących. Ale przecież to przez te miernoty z PO mamy rząd fanatyków ideologicznych z PiS, a PO planuje nam dodatkowo rząd z jeszcze większymi i o wiele gorszymi niż PiS „wolnościowcami inaczej” z Konfederacji.

Dobrze, że od dawna nie czerpię nadziei z polityki partyjnej i parlamentarnej, bo serio, już dawno bym popadł w ciężką depresję. Lepiej chyba już nie patrzeć w kierunku parlamentu i tej bandy, bo można się nabawić rozstroju nerwowego, tylko dalej zajmować się robotą u podstaw.

A poza tym chciałem dodać: Żadnych złudzeń.

Xavier Woliński