Białe Miasteczko, czyli stypa

Spędzając czas w Białym Miasteczku i prowadząc mnóstwo ciekawych dyskusji, nie śledziłem dokładnie stanu bańki medialnej w Polsce.

Ale docierały do nas echa takie, że ludzi po rozmaitych stronach barykady interesowała głównie beatyfikacja Wyszyńskiego.

Cóż  Polacy niech sobie naprodukują jeszcze więcej świętych, bo z rozmów z pracującymi w ochronie zdrowia osobami wnioskuję, że w zasadzie wkrótce pozostanie tylko wznoszenie modłów do nieba o zdrowie.

Jakoś nas wszystkich trochę zaskoczył mimo wszystko słaby rezonans tego protestu, jakby już niemal nikomu w tym kraju nie zależało na publicznej ochronie zdrowia. Może jak upadnie z braku rąk do pracy w tym sektorze, to się obudzą, ale co z tego skoro będzie za późno.

Nie szanuje się tu niemal wcale tak wielkiej zdobyczy, jaką jest (była?) powszechna ochrona zdrowia. Cóż, zaczną szanować jak za leczenie przyjdzie im płacić np. 100 tys. złotych.

Generalnie ci którzy tam siedzą w tym Miasteczku to są chyba ostatni Mohikanie, którzy jeszcze chcą o publiczną ochronę zdrowia walczyć. Takich już chyba nie ma wielu.

Dlatego tak bardzo ich szanuję, że podjęli, być może ostatnią próbę.

Xavier Woliński