Błaszczak odkrywa, że uchodźcy na granicy białoruskiej to ludzie

Źródło: gov.pl

Mińsk wciąż zmusza ludzi do nielegalnego przekraczania granicy, próbując w ten sposób destabilizować Polskę – oświadczył w piątek w Brukseli wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak po spotkaniu Bukareszteńskiej Dziewiątki.

– Przypomniałem dziś jeszcze raz o zagrożeniu związanym z atakami z terytorium Białorusi – zarówno na Ukrainę, jak i o atakach w wydaniu hybrydowym, jakie miały miejsce na Polskę jesienią ubiegłego roku. – powiedział Błaszczak.

No więc ja bym podkreślił w tej wypowiedzi słowa „ZMUSZA” oraz „LUDZI”. I sugerowałbym wyciągnięcie z tego odpowiednich wniosków. Np. takiego, że ci ludzie są także ofiarami mafijnego państwa Łukaszenki, które zajmuje się handlem i przerzutem niewinnych, oszukiwanych osób. To Łukaszenka jest tu przeciwnikiem i sprawcą, a nie ci ludzie, którzy są ofiarami tego procederu. Im należy się pomoc i opieka oraz rozpatrzenie ich wniosków z uwzględnieniem jakichś minimalnych standardów.

W prawicowej nowomowie zaczęto dehumanizować tę sytuację opowiadając wyłącznie o jakichś „atakach hybrydowych”, które zamazywały prawdę o tym, że tu nie latają pociski i rakiety, ale że mówimy o ludziach. Uciekinierach np. z Syrii (w tym także ofiar rosyjskich wojsk biorących udział w tamtym konflikcie), itd. A chyba nikt już rozsądny nie powie, że Białoruś jest bezpiecznym krajem dla kogokolwiek, w tym dla uchodźców.

Jeśli więc powiedzieliśmy „A”, że to są ludzie i są zmuszani, to należy teraz wreszcie powiedzieć „B”, że to są ofiary reżimu Łukaszenki, a nie przedmioty. Mam nadzieję, że nawet pozbawione wyższych uczuć ludzkich jednostki są w stanie przynajmniej wykoncypować to sobie na bazie logiki i przestaną opowiadać bzdury.

Xavier Woliński