Ceny prądu wzrosną. Rząd się uparł

transmission tower under gray sky Photo by Pok Rie on Pexels.com

Rząd za wszelką cenę chce od lipca odmrozić ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Jak zapewne pamiętacie, ministerka klimatu Paulina Hennig-Kloska obiecywała miesiąc temu, że rząd zrobi jakieś czary-mary, żeby nikt nie zapłacił więcej niż 30 zł miesięcznie.

Magia występuje tylko w baśniach, więc zaczyna się odczarowywanie świata. Teraz tłumaczy się, że te 30 zł to tylko dla jednoosobowych gospodarstw emeryckich. Dlaczego tylko emeryckich? Podobno tylko one są narażone na ubóstwo energetyczne. O wieloosobowych rodzinach, które teraz będą musiały płacić kokosy ani słowa.

I jednocześnie te same płaczki rozpaczają, że „za mało dzieci się rodzi”.

Obecnie koszt energii wynosi 412 zł za MWh, a po 30 czerwca wzrośnie do ok. 739 zł za MWh, jeśli nie nastąpi żadna interwencja ze strony np. Urzędu Regulacji Energetyki. Policzcie sobie, jaki tu jest potencjał wzrostu cen i może nie osiwiejecie. Przeciętne gospodarstwo domowe zużywa ok. 2 MWh rocznie. Przy czym ponownie, większe rodziny zużywają więcej.

Rządowi wrzucili już opowieść uwielbianą przez wszystkich libków od niepamiętnych czasów: będziemy pomagać najuboższym. Czyli de facto w praktyce okaże się, że prawie nikomu, bo ustawią tak kryteria, że nawet osoby w trudnej sytuacji nie będą się kwalifikować. Znamy od dziesięcioleci te manewry w każdej innej kwestii dotyczącej „socjalu”. Biurokraci dostaną prikaz z góry, żeby ostro traktować „kombinatorów”, bo budżet musi mieć na ulgi dla biznesu, a że u nas każdy jest podejrzewany o „kombinowanie”, więc wiecie już, jak to będzie wyglądać w praktyce.

Stąd też wynika przewaga programów powszechnych, w których nie jest istotna decyzja biurokratyczna i dziesiątki kryteriów, które trzeba spełnić, żeby udowodnić, że jest się biedakiem.

Dodatkowo inflacja może podskoczyć o 1 punkt procentowy, co da im znowu pole do opowiadania, że „trzeba przykręcać śrubę” i podnosić stopy procentowe, bo pracownicy znowu przejadają wypłaty, podbijając inflację i inne tego rodzaju bzdury.

Tak więc jeśli ktoś sądził, że oni się czegoś nauczyli, to przypomnę, że wrócił z dużym wigorem Rysiek Petru do Sejmu i opowiada dalej androny ekonomiczne z jeszcze większą energią. To jest symboliczna kwestia, ale opisuje doskonale „myśl gospodarczą”, jaka przyświeca tej władzy.

Xavier Woliński