Przedsiębiorcy sprzedali „uśmiechniętą Polskę” za kasę

house-money-capitalism-fortune-12619.jpg Photo by Skitterphoto on Pexels.com

„Muszę przyznać, że z niepokojem przyjmuję skrajnie lewicowe postulaty, w których narzeka się na ulgi dla przedsiębiorców albo chce regulować obrót nieruchomościami” – napisała wczoraj posłanka Klaudia Jachira na X/Twitterze.

I przestrzega, że kapitał nie dał poparcia koalicji za darmo: „Musimy pamiętać, że PiS przegrało wybory także dzięki głosom przedsiębiorców, którzy mieli dosyć prowadzenia firm i inwestowania pod rządami Morawieckiego i „polskiego ładu”.

No, jasne. Dali się kupić za populistyczne hasło „niskich składek”. Wiadomo, właściciel Januszpolu przecież nie zrobił tego dla „idei”, „uśmiechniętej Polski”, „wolnych sądów” czy innych bzdur, tylko dla twardej kasy, która mu zostanie w kieszeni co miesiąc. Kasy, która miała iść na ochronę zdrowia, ale po co ma płacić, skoro zrzucą się na to pracownicy. Czyli jednak w wyborach nie liczą się „idee”, „dobro i piękno”, „prawa człowieka”, ale twarde interesy klasowe, najlepiej wyrażone w konkretnej gotówce.

Mało tego, wręcz „naszym obowiązkiem jest im teraz ułatwić prowadzenie działalności”. I w dodatku „warto pamiętać, że bez przedsiębiorców nie będzie pracowników, to prowadzący firmy ponoszą ryzyko i tworzą miejsca pracy”.

No popatrzcie, a współczesna ekonomia mówi o tym, że to konsumenci (czyli najczęściej pracownicy) „tworzą miejsca pracy”, bo bez tych, którzy kupują usługi, czy towary kapitalista sobie może „otwierać” co najwyżej parasol w…

Ale to nie koniec. Jachira przekonuje, że „ceny nieruchomości nie wzrosły przez flipperów”. Rosną przez lokatorów oczywiście, ponieważ „państwo robi też wszystko, by właściciele mieszkań bali się je wynajmować, bo nieuczciwego, niepłacącego lokatora nie da się usunąć, to nie ma się co dziwić, że czasami mieszkania stoją puste”.

Jako osoba zajmująca się od lat ochroną praw lokatorów powiem, że tej pani coś się pomieszało. To raczej prawa lokatorów w tym kraju są śmiesznie wątłe i podcierają sobie nimi tyłki nie tylko właściciele, ale sądy i policja, które nie chronią lokatorów przed dzikimi eksmisjami. A mieszkania stoją puste, bo ich wartość nie ma związku z tym, że ktoś je realne wynajmuje czy nie, ale z powodu bańki spekulacyjnej, którą pomaga pompować państwo.

To nie jest zjawisko tylko polskie, i nie ma związku z poziomem ochrony lokatorów w danym kraju. Na całym niemal świecie ceny nieruchomości rosną w absurdalnym tempie. Aż skończy się kolejnym krachem, za który zapłacą pracownicy i lokatorzy, bo przecież nie ci bonzowie na samej górze, którzy tę bańkę pompują.

Niektóre osoby mi tu opowiadają czasem, że walczę z nieistniejącym przeciwnikiem, bo takich ludzi, którzy wyznają takie absurdalne i skompromitowane już skrajnie prawicowe poglądy gospodarcze już nie ma. Bo wśród jego znajomych poznikali i spotkać ich można już tylko w internetach wśród twardogłowych korwinistów.

No, więc na tym przykładzie widać, że trzymają się bardzo mocno wśród naszych elitek polityczno-gospodarczych. Polityków, dziennikarzy i oczywiście rozmaitych biznesmenów. Ich może jest mniej wśród zwykłych ludzi, ale cała elita przeżarta jest tymi bzdurami. Zresztą z ich perspektywy to nawet nie są bzdury, to po prostu obrona interesu klasowego albo swojego, albo tych, z którymi są zblatowani i na rzecz których pracują. Bo chyba już tylko naiwni sądzą, że oni „pracują dla wyborców”, czy „dla Polski”.

Jeśli nie stawimy temu tamy i nie będziemy się awanturować za każdym razem, kiedy takie bzdury będą opowiadać, będą sądzić, że mają pod sobą potulnych frajerów, którzy łykną każdą bzdurę, którą podsuną publice. Wystarczy zorganizować jakiś „marsz miliona serc” pod wielką biało-czerwoną flagą i już ludzie są kupieni. Tak ma to wyglądać?

Xavier Woliński