Oddolna presja wywróciła propagandę o uchodźcach

Pograniczynicy żalą się w mediach, że „spotykają się z niechęcią, a nawet nienawiścią wśród sąsiadów. Nastawienie wśród mieszkańców zmieniło się po tym, jak media nagłośniły sprawę wywożonych na pas graniczny małych dzieci”.

Coś się narracja posypała. Miało być tak wspaniale, fotki samych „groźnych, brodatych mężczyzn” przed którymi „trzeba granic Polski bronić” za wszelką cenę. A tu mamy płaczące dzieci wywożone do lasu na oczach milionów ludzi.

Część oczywiście wypiera, albo jest opłacona, żeby trolować w internecie. Ale to nie są obrazki, które chcieli zobaczyć politycy rozmaitych opcji.

PiS-owi to nieco komplikuje propagandę, ale też wywróciło strategię Tuska, który chciał się prześcigać z PiS, kto lepiej broni „świętej ziemi polskiej”. Media libkowe powoli zaczynały się skłaniać w tym kierunku, że Łukaszenka, że to, że tamto, że PO to by lepszy płot postawiło, a PiS nie umie itd.

Tymczasem presja oddolna, zdjęcia fotoreporterów i relacje dziennikarzy, którzy jeszcze są dziennikarzami i chcą po prostu informować o tym, co się dzieje, a nie uczestniczyć w szachach 4D Platformy, a także przede wszystkim oddolna presja, także mieszkańcy i mieszkanki pogranicza, którzy po prostu widząc co się dzieli sami zaczęli się zgłaszać do organizacji zajmujących się migracjami, sami zaczęli wrzucać swoje zdjęcia skulonych, półżywych ludzi. To oni wywierają teraz gigantyczną presję na mainstream i oddolnie zniszczyły tak pięknie ustawiony POPiS-owy narodowo-konserwatywny spektakl.

Nie udało się pozamiatać tematu pod dywan i zająć „ważniejszymi sprawami”. Ważniejszymi sprawami niż śmierć ludzi na granicy! Przeczytajcie sobie to jeszcze raz.

Teraz znowu temat wrócił na czołówki, a ruch migrancki paradoksalnie dopiero w Polsce na serio ma szansę się urodzić. Co z tego bowiem, że uchodźcy mieli lepsze „sondaże” kiedyś, skoro niemal nikt od lat nie interesował się, poza garsteczką osób z aktywu kilku organizacji, co się dzieje na granicach, co się dzieje w ośrodkach. Teraz temat stał się wreszcie publiczny i polityczny. I dopiero teraz w ogóle pojawia się jakaś szansa na zmiany w przyszłości.

PiS wszedł „jak w masło” z tematem migracji, z propagandą, bo nie było dostatecznie silnych ruchów, wdrożonych w temat dziennikarzy, którzy mogliby postawić temu tamę ujawniając fakty. Tzw. opozycja jak zwykle w większości uprawiała kunktatorską politykę i wpatrzona w sondaże, nie kontrowała propagandy PiS, bo to jej „nie służy”, jak zauważał Tusk z Giertychem.

Do tego doprowadził brak doświadczonych ruchów społecznych w tym kraju nie tylko w tym temacie. Wszyscy liczą, że jacyś politycy załatwią za nas sprawę i zmienią „narrację”. Nie, to jest nasze zadanie wspólnie i w porozumieniu. W tym temacie i w każdym innym.

Xavier Woliński