Poselska meliska dla wyborców

woman holding a drink with lemon slices in a glass Photo by Karolina Grabowska on Pexels.com

Wczoraj jedna z posłanek lewicy stając w obronie innej posłanki lewicy, która najwidoczniej jest zbyt szczera, zaleciła na Twitterze wyborcom wypicie meliski, żeby się uspokoili, bo na pewno wszystko będzie OK. Partia czuwa i na pewno tym razem nie zdradzi. Mają czekać na ustalenia.

Wypowiedź delikatnie mówiąc mało elegancka. Ale tak to już z nimi jest. Przed wyborami jedli by z rąk wyborcom, po wyborach wyborcy mają zamknąć jadaczki, napić się melisy i czekać aż panowie i panie za zamkniętymi drzwiami coś tam łaskawie sobie ustalą, coś przehandlują, a coś na otarcie łez załatwią.

Po pierwsze, jeśli posłanki i posłowie nie chcą, żeby ich słowa były komentowane, to może powinni odstawić Twittera i media na jakiś czas?

Poza tym, mówienie ludziom, żeby się uspokoili, kiedy poruszane są tematy, które ich interesują, bo dotyczą ich życia, to jest naprawdę arogancja. Ludzie nie tylko mają prawo, ale wręcz obowiązek reagować, jeśli coś im się nie spodoba. Wywierać presję i wpływać na kształt ustaleń. U nas panuje wręcz bizantyjskie podejście do władzy. Potulne szaraczki mają siedzieć cicho, kiedy władcy coś tam ustalają i ewentualnie prosić o audiencję i pokornie błagać o spełnienie jakichś malutkich postulacików.

Może już dość tego? Może już czas, żeby ludzie zaczęli walić pięścią w stół na każde nieodpowiednie słowo, ale nawet gest? Co cztery lata ten sam cyrk. Najpierw bajerowanie, jak to ludzie są ważni, jak wbrew nawet rozumowi, ich pojedynczy głos jest fundamentalnie istotny, a po wyborach nagle mają się zamknąć, nie przeszkadzać i czekać.

Wiecznie im przeszkadzamy, a tam ważne ustalenia właśnie za kotarą są układane. Kto dostanie jaki stołek w zamian za rezygnację z jakiegoś postulatu, albo przycięcie oczekiwań. Już się zaczyna urabianie, żeby ludzie je sobie obniżyli, żeby nie spodziewali się za wiele, bo wicie rozumicie, obiecywaliśmy wam to, ale przecież się nie da. Bądźcie rozsądni i rozsądne!

A tymczasem awanturowanie się to najlepszy sposób na przypomnienie o tym, że temat wciąż jest ważny i nie można go przehandlować łatwo za miejsce w jakiejś spółce skarbu państwa. Dlatego słusznie związki zawodowe, np. OPZZ, zapowiadają protesty w razie gdyby próbowano przehandlować prawa pracownicze, także te które udało się poszerzyć w ciągu ostatnich lat. Słusznie ludzie reagują, kiedy ktoś coś piśnie o „nowym kompromisie” w sprawie aborcji. Słusznie ludzie są zagniewani, kiedy posłanka Lewicy mówi o stołku dla Giertycha, itd.

Za kogo oni nas uważają? Tu nie będzie spokoju. Niektórzy zapomnieli, co się stało w ciągu ostatniej dekady. Znowu masy ludzi wstały, choć na chwilę, z kolan i odzyskały głos. I to im teraz zawdzięczacie to, że w ogóle możecie pomarzyć o stołkach w rządzie, bo gdyby np. nie protesty w sprawie aborcji to dzisiaj PiS miałby dalej większość.

Pokornie proście ludzi o wybaczenie i pokornie słuchajcie, najlepiej na kolanach, ich głosu. Nie jest to przyjemne? Jak wam nie jest przyjemnie, to możecie złożyć w każdej chwili mandat i do domu. Nikt was nie zmuszał do startowania.

Xavier Woliński