Pseudolewica

Na tzw. leftbooku sensacja, bo okazało się że najbardziej spośród wszystkich elektoratów ograniczyć 500 plus chce elektorat tzw. “Lewicy” partyjnej.

Tak wyszło w badaniu Ipsos dla OKO.press. Nawet w elektoracie KO nie było tylu wrogów tego rozwiązania. Nawet w Konfederacji rozłożyło się to po połowie.

Dla mnie i osób czytających tę stronę to żadne zaskoczenie. Od wielu lat piszę tu, że elektorat tzw. “lewicy” jest bardziej liberalny gospodarczo niż przeciętna. Przy SLD zostali głównie wymierający nostalgicy PRL oraz “towarzysze”, którzy nieźle ustawili się w kapitalizmie i wypłynęli na przemianach równie dobrze, a może lepiej niż wierchuszka dawnej Solidarności. Walka idzie głównie o biografię i o to że kapitalizm wprowadzał Jaruzelski z Rakowskim (prawda) a nie Wałęsa z Balcerowiczem (którzy dopiero twórczo rozwinęli działania ostatnich rządów PRL). Kiedy lata temu robiono wśród aktywu partyjnego badania, wyszło, że poglądy ma konserwatywno-liberalne. W ostatnich latach przepływy elektoratów szły do lewicy z elektoratu Nowoczesnej, rozczarowanego fikołkami Petru.

Widać to zresztą i tutaj po komentarzach. Niektórzy czasem wręcz odnosili wrażenie, że walczę z częścią swoich czytelników i czytelniczek, którzy widząc słowo “lewica” myśleli, że będę bronił interesów kapitału, a z lewicy to główne tematy dotyczące kwestii “obyczajowych” będę opisywał. Dziwił wielu tutaj mój ironiczny, by nie powiedzieć wrogi stosunek do polityki lewicy partyjnej. Cóż, ja nie przyszedłem na lewicę z Wiosny, czy Nowoczesnej tylko z robotniczej rodziny i interesują mnie TAKŻE kwestie ekonomiczne, dotyczące klasy pracującej, choć większość tzw. “lewicy” dawno już porzuciła tę klasę. Teraz wszyscy od prawa do lewa bronią “pszeciębiorców”.

Zdaniem sporej części mędrków z “lewicy” ponoć klasa robotnicza umarła, choć jest wielokrotnie liczebniejsza niż właściciele firm o których zażartą walkę toczą wszystkie partie z tzw. “lewicą” na czele. Doliczmy do tego jeszcze większą rzeszę pracowników najemnych w ogóle i wychodzi armia ludzi o których interesy w zasadzie nikt nie walczy. Co najwyżej rzuci ochłap przed wyborami (jak PiS). Ale po co? Lepiej zajmować się tym, co pochwalą liberalne media, od występów w których wszyscy “lewicowi” politycy są całkowicie uzależnieni. I to wobec liberalnych gospodarczo redakcji gazet i telewizji ustawiają swoją “narrację”. A bujanie się po telewizjach jest znacznie przyjemniejsze i bardziej masuje ego niż konfrontacja z “żywym ludem”, w robocie “w terenie”, w zakładach pracy. Tak więc, ja z taką lewicą wiele wspólnego nie mam i nawet nie chcę mieć. Dla mnie to pajace na usługach kapitału.

Xavier Woliński