Rosja będzie walczyć do zwycięstwa. Pytanie czyjego?

UN Photo / Emmanuel Hungrecker

– Nie planujemy napadać na inne kraje. Nie napadliśmy na Ukrainę, tłumaczyliśmy już to – powiedział szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow po spotkaniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Dmytrem Kułebą w Turcji.

Myślę, że im już nawet nie zależy specjalnie, żeby kogoś przekonać do swoich racji realistycznymi argumentami. Są na etapie „zniszczyliśmy pański płaszcz, zbombardowaliśmy pański dom i co nam pan zrobisz?”.

Dodał także, że „prezydent Putin potwierdza, że operacja jest prowadzona zgodnie z planem”. Takie lekkie zdystansowanie. Nie on uważa, ale Putin. Tak czy owak są w fazie głębokiego wyparcia swojej sytuacji.

Natomiast, że sytuacja ich zabolała świadczy moment, kiedy zaczął mówić o kwestiach gospodarczych. Płakał, że Zachód naruszył ich prawo własności. I że „postaramy się nigdy już nie być zależni od Zachodu”.

Postarać się owszem mogą. Ale wtedy staną się i już się stają krajem zależnym od Chin. Te ostatnie zresztą już pokazują pazurki. Rosyjskie serwisy informacyjne podały, że Chiny nie będą dostarczać części do samolotów do rosyjskich linii lotniczych. Rosyjskie linie lotnicze są zagrożone paraliżem z powodu braku części zamiennych nie tylko w zakresie lotów międzynarodowych, ale i krajowych.

To sygnał, że ten kraj nie będzie dla rosyjskiej wojny narażał swoich relacji handlowych z krajami Zachodu.

Tak więc Ławrow oczywiście mówi: będziemy walczyć do zwycięstwa. Pytanie czyjego?

Xavier Woliński