Wśród ofiar był Polak

Trzeba było zamordowania wolontariuszy ze świata zachodniego, żeby świat zachodni zwrócił uwagę na to, co dzieje się w Strefie Gazy. Trzeba było zamordowania Polaka, żeby w Polsce w ogóle się tym zainteresowano.

Konwój organizacji World Central Kitchen został zaatakowany z premedytacją trzykrotnie, mimo że izraelskie wojsko było poinformowane o trasie. Ranni z pierwszego zaatakowanego samochodu schronili się w dwóch pozostałych, następnie po ok. kilometrze zostali zaatakowani ponownie, sytuacja się powtórzyła i po jakimś czasie zaatakowany został ostatni samochód. Chodziło o zlikwidowanie wszystkich. Nie ma tu mowy o żadnej pomyłce. Informacje te podaje opozycyjna względem skrajnie prawicowego rządu izraelska prasa.

To, co jednak najbardziej przygnębiające masakra ta wywołała większe oburzenie niż tysiące palestyńskich dzieci, które dotąd zostało wymordowanych w tym konflikcie. Ma to tak oczywiste rasistowskie podłoże, że nawet nie muszę o tym przypominać. Kiedy miliony ginęły w europejskich koloniach, nikogo to prawie nie interesowało. Tak samo jest teraz.

Atak na konwój był oczywiście przeprowadzony celowo i oczywiście wydający rozkaz spodziewali się rozgłosu. Chodziło bowiem o to, żeby zniechęcić do pomocy te organizacje, które jeszcze tam wąskim strumieniem są dopuszczane. Ultranacjonalistyczny rząd Izraela od miesięcy jest całkowicie obojętny na „wyrazy oburzenia” i krytykę swoich działań. Dopóki ma wsparcie militarne i polityczne ze strony USA nie musi się niczym przejmować. W imię geopolityki może robić, co chce nie tylko z Palestyńczykami, ale i własnymi obywatelami.

Oczywiście najbardziej twardogłowych to nie przekonało. Tomasz Lis uważa, że gdyby w Polsce dokonano zamachu terrorystycznego, na skalę tego z 7 października, to też mordowalibyśmy dzieci. Może Lis ze swoją libkową elitką tak by robił, nie wątpię. Zemsta, to jedyne co tych prymitywnych ludzi nakręca jeszcze w życiu.

Przy okazji słów ambasadora Izraela w Polsce, który wszystkich oczywiście wyzwał od antysemitów, można zauważyć kolejne zjawisko. Całkowita dewaluacja pojęcia antysemityzmu, które dołączyło do takich obelg, jak „komuna”, „lewactwo”. Są rzucane tak często i tak w oderwaniu od kontekstu historycznego, że w zasadzie straciły jakąkolwiek wartość pojęciową. Paradoks polega na tym, że stało się tak nie pod wpływem wieloletnich starań antysemitów, ale rządu Izraela, który posługuje się nim już całkowicie bez żadnego sensu i przestaje robić wrażenie. Co spowoduje, że faktycznie antysemityzm, ten całkiem hardkorowy będzie niestety narastał.

Uważam, że krwawy odwet państwa izraelskiego jest typowym działaniem w logice nacjonalizmu. Dlatego unikam określeń typu „syjonizm”, dlatego że w ten sposób wyróżniałoby to skrajny nacjonalizm izraelski spośród innych nacjonalizmów. A one wykle w określonych warunkach prowadzą do czystek etnicznych i mordów. Nie uważam, że w historii świata przypadek izraelski byłby pod tym względem wyjątkowy, choć sami nacjonaliści izraelscy paradoksalnie też chcieliby, abyśmy traktowali go inaczej.

Tymczasem to jest stary, znany nacjonalizm i jego ludobójcze skłonności realizowane wielokrotnie w historii, także na Żydach. Tym razem potomkowie ofiar stali się katami, co także nie jest szczególną nowością w historii funkcjonowania ludzkich zbiorowości.

Xavier Woliński